Marcin Luter - Student w Erfurcie

(5) "Oręż, którym walczymy"

06 grudzień 2013

Marcin Luter - Student w Erfurcie

Autor:
Beniamin Pogoda

Kontynuacja tekstu: "Oręż, którym walczymy"

„…uniwersytet erfurcki stał się też siedliskiem rozmaitej niepokornej myśli – tu działali młodzi humaniści niemieccy...”

Do tego, mniej lub bardziej zakonspirowanego kręgu Luter nie należał. Posłuszny woli ojcowskiej, wiedział, że jego powinnością jest – przede wszystkim się kształcić. Pod tym względem czynił niemałe postępy. Studiował początkowo na wydziale sztuk wyzwolonych (dziś nazwalibyśmy go humanistycznym). Po roku nauki uzyskał stopień bakałarza, zdając egzaminy na 30 miejscu wśród 75 studentów, po trzech latach – stopień magistra, z drugą notą na 17 kandydatów. Egzamin magisterski upoważniał do dalszych studiów na wydziale prawniczym, teologicznym lub lekarskim. Luter wybrał prawo.

Jak wszyscy studenci, Marcin obowiązkowo mieszkał w bursie, gdzie panował, przynajmniej w teorii, surowy porządek. Budzono studentów o czwartej rano, kładziono się spać o ósmej wieczór, określone przepisami były pory posiłków i obowiązkowych modlitw, nadzorowane wyjścia z bursy i powroty. W erfurckich bursach karmiono dobrze, a regulamin zezwalał na piwo do posiłku. Kanon lektur dla studentów również był ustalony i nie było prawa wolnego wyboru książek do czytania. W Erfurcie Luter po raz pierwszy miał w ręku Biblię – kosztowny foliał, dla ochrony przed kradzieżą przytwierdzony łańcuchem do pulpitu. Przeczytał z niej historię małego Samuela i jego matki Anny; pewnie nie przyszło mu na myśl, że on sam, Marcin, też odłączy się od rodziny, by oddać się służbie w świątyni Pańskiej.

Istotnie, studia w tamtej epoce dla wielu były przedsionkiem do stanu duchownego. Nawet obowiązkowy strój studencki przypominał krojem mnisi habit bądź sutannę; wymagany był kolor brązowy lub czarny. Przy tym wszystkim – rzecz zdumiewająca – wolno było studentom nosić broń, z czego skwapliwie korzystali, ochoczo przypasując sobie krótkie miecze lub szpady. Noszono broń bynajmniej nie od parady – pomimo formalnie surowej dyscypliny dochodziło do bójek, i to krwawych, a krewcy i uzbrojeni studenci nieraz nieźle narozrabiali. W jednej z takich bijatyk zginął przyjaciel Lutra.


Kontynuacja - część VI. Muzyka i kryzys


Cykl: "Oręż, którym walczymy" - spis odcinków


 

Podobne tamatycznie



© | ePatmos.pl