Śladami chrzanowskich Żydów – część II

(2) Trasa wycieczkowa

03 styczeń 2014

Śladami chrzanowskich Żydów – część II

Autor:
Kasia Śmiałkowska

Kontynuacja tekstu: Śladami chrzanowskich Żydów (I)

W pierwszej części naszego spaceru dotarliśmy na podwórko przy ul. Świętokrzyskiej 9, gdzie stoi budynek, w którym przed wojną mieściła się żydowska szkoła. Wychodzimy teraz z podwórka z powrotem na ul. Świętokrzyską i skręciwszy z bramy w lewo, dochodzimy do ul. Sądowej, którą należy podejść nieco pod górkę. Przy skrzyżowaniu z ul. Jagiellońską zobaczymy parking – to miejsce drugiej chrzanowskiej synagogi, zwanej Anchei Chail. Budynek powstały w roku 1908, a zdewastowany przez Niemców rozebrano po zakończeniu wojny.

Na Sądowej naprzeciwko owego parkingu stoi wysoka, szara kamienica oznaczona numerem 4. Dróżką między nią a parkingiem zajdźmy na jej tyły – od strony podwórka zobaczymy przedziwną strukturę, swego rodzaju przybudówkę opierającą się na jednym filarze. Jej znaczenie wyjaśnimy nieco później.


fot. Kasia Śmiałkowska - Miejsce po synagodze i przybudówka na filarze.

Ulicą Sądową schodzimy następnie w dół, do skrzyżowania z Kadłubkiem, gdzie Sądowa przechodzi w 3 Maja. Na ul. 3 Maja pod numerem 9 znajdziemy spory budynek, dziś pomalowany na jasnozielony kolor i przekwalifikowany na galerię handlową. Źródła nie są zgodne co do historii tego obiektu – jedne powiadają, że stała tu kolejna synagoga, inne – że mykwa. Większość jednak podaje, że przed wojną była to rzeźnia rytualna (jatka). Obiekt w tej chwili nie jest w całości udostępniony, ale można wejść kilka kroków za drzwi i obejrzeć dość ciekawe drewniane sklepienie oraz malowidło po lewej stronie przedstawiające Żyda w szalu modlitewnym.


fot. Kasia Śmiałkowska - Rzeźnia rytualna przy ul. 3 Maja 9.

Wracamy teraz na skrzyżowanie 3 Maja z Kadłubkiem – kamienica nr 2 to jeden z „domów z kuczkami”, jak określają je chrzanowianie. Na tyłach budynku widać drewniany balkonik oraz ślad po drugiej takiej samej strukturze, zniszczonej w wyniku wybuchu gazu w 2013 r. Żydzi obchodzili na takich balkonikach święto namiotów, jeśli nie mieli możliwości zbudowania osobnego szałasu.

Domów z kuczkami było w Chrzanowie więcej – dziś są jednak na tyle zmienione bądź zrujnowane, że trudno je rozpoznać. Ponoć osobliwa przybudówka na filarze, którą oglądaliśmy przy ul. Sądowej, to ślad kuczki; trzeba przyznać, że stworzenie takiego pomieszczenia „od zera” byłoby dość karkołomnym pomysłem, więc może rzeczywiście mamy tu do czynienia ze strukturą wyrosłą z kuczkowego balkoniku.


fot. Kasia Śmiałkowska - Kuczki w budynku przy ul. 3 Maja 2.

Obejrzawszy balkoniki, wracamy nieco pod górkę ul. Sądową i na Świętokrzyskiej skręcamy w lewo. Znajdziemy się zaraz na skrzyżowaniu z ul. Grunwaldzką. Tam właśnie 29 kwietnia 1942 r. hitlerowcy powiesili siedmiu Żydów. Był to początek całkowitej likwidacji mieszkańców chrzanowskiego getta, która nastąpiła po okresie innych represji. Kwietniowe ofiary aresztowano za posiadanie niewielkiej ilości żywności lub kawy, albo też za nielegalny wypiek chleba – na skutek tego, że polski sąsiad doniósł, iż z komina wydobywa się dym.

Egzekucję obserwowało niemal tysiąc Żydów; zmuszono ich do przyjścia przez wcześniejsze odebranie im dokumentów i obietnicę zwrotu właśnie na tym skrzyżowaniu. Hitlerowcy potraktowali ten dzień jako specjalną okazję, przychodząc w odświętnych mundurach, z żonami i przyjaciółmi, ogłaszając z megafonów na samochodach, że „dziś powiesimy siedmiu Żydów, jutro stu, a pojutrze wszystkich”. Nawet dzieci zmuszone były do uczestniczenia w tym okrutnym spektaklu.*

To tragiczne wydarzenie upamiętnia tablica w języku polskim i hebrajskim.


fot. Kasia Śmiałkowska - Pomnik upamiętniający Żydów zamordowanych w kwietniu 1942 r.

Ulicą Świętokrzyską dotrzemy niebawem do „Dwóch Mostów”, czyli przeprawy ul. Siennej i towarzyszącego jej chodnika (czy też „trotuaru”, jak napisałby wspomniany poprzednio Berek Grajower) pod nasypem kolejowym. Po przejściu tunelem znajdziemy się twarzą w twarz z Kierkowem czyli cmentarzem żydowskim.

Historia cmentarza sięga połowy XVII wieku; obecnie liczy on ponad 3000 macew – niejednokrotnie z pięknie zachowanymi symbolami charakteryzującymi zmarłego, takimi jak lwy, dzban, księgi, dłonie w geście błogosławieństwa itp. Są tam też dwa ohele, czyli budynki wzniesione nad grobami znaczących rabinów. Cmentarz przez wiele lat popadał w ruinę, ale w ostatnim czasie odnowiono tak nagrobki, jak i otaczający nekropolię mur. Brama dość często bywa zamknięta, więc przed zwiedzaniem warto zadzwonić do muzeum, które się nim opiekuje, i dopytać się, jak tam wejść.


fot. Kasia Śmiałkowska - Cmentarz żydowski przy ulicy Podwale.

Pozostaje nam teraz wrócić do początku trasy, czyli pod muzeum. Przechodzimy z powrotem pod Dwoma Mostami, potem pod górkę ul. Sienną i na skrzyżowaniu z Aleją Henryka skręcamy w prawo. Aleja zaprowadzi nas aż do ul. Mickiewicza, gdzie przejdziemy kilkadziesiąt metrów w lewo i znajdziemy się pod budynkiem muzeum, gdzie zaczęliśmy naszą przechadzkę.

Aleja Henryka również wiąże się z żydowską przeszłością miasta. Sama nazwa upamiętnia Henryka Loewenfelda, o którym wspomnieliśmy na samym początku – niegdyś wraz z rodziną mieszkał w dzisiejszym budynku muzeum. Jego portret można obejrzeć w sali z judaikami.

Podczas wojny Aleją szli Żydzi spędzeni przez hitlerowców przed wywiezieniem do obozów, co również można zobaczyć na archiwalnych fotografiach w muzeum.


Portret Henryka Loewenfelda; Aleja Henryka - widok dzisiejszy; Żydzi prowadzeni Aleją podczas wojny (fotografia z archiwów muzeum).

Wspinając się pod górkę, mijamy skrzyżowanie z ulicą Piłsudskiego. Jeśli skręcimy w nią w lewo i przejdziemy kilkadziesiąt kroków, naprzeciwko poczty zobaczymy przychodnię lekarską. Tuż za drzwiami jest tam na podłodze mozaika z gwiazdą Dawida, której zdjęcie znajduje się na początku dzisiejszej opowieści.

I tak kończymy naszą przechadzkę; zapewne jest jeszcze wiele punktów, gdzie można by się zatrzymać i zaglądnąć w starozakonną przeszłość, w lata być może niełatwe, ale szczęśliwe, jak również w historie tragiczne. Szkoda, że coraz mniej zostaje z tych miejsc i na ulicach, i w pamięci kolejnych pokoleń mieszkańców. Ja sama, rozmawiając z ludźmi podczas niedawnego pobytu w Chrzanowie usłyszałam zupełnie nowe dla mnie szczegóły, choć spędziłam w tym mieście ponad 20 lat. Dzielę się więc czym prędzej odkryciami i zachęcam do zwiedzania, jak również do szperania w historii własnej okolicy.

PS. Serdecznie dziękuję Krystianowi Siewniakowi za ciekawe podpowiedzi i materiały, jak również za sprawdzenie trasy.

Podobne tamatycznie



© | ePatmos.pl