Jakoby góra wielka, ogniem gorejąca wrzucona jest w morze i obrócona jest trzecia część morza w krew. – Obj. 8:8
Morze bywa też niebezpieczne. Powstające na nim fale mogą uderzać z niszczycielską siłą, zalewać ogromne połacie lądu i zabijać ludzi. Jego nieprzebyty bezkres stał się grobem dla milionów ofiar. W morzu rodzą się i mieszkają przerażające potwory, mityczne i rzeczywiste, które dawniej często stawały się tematem marynarskich opowieści. W tym sensie morze przestanie być kiedyś groźne. Już dzisiaj zaawansowane systemy nawigacyjne sprawiają, że statki nie gubią się na wielkich oceanach. Jeśli jeszcze kiedyś w przyszłości ludzie nauczą się panować nad potęgą fal, morze pozostanie już tylko fascynującym pięknem.
Autor Psalmu 46 porównuje niespokojne narody do wzburzonego morza: Choćby zaszumiały, a wzburzyły się wody, (...) gdy się wzburzyły narody, a zatrzęsły się królestwa (Psalm 46:4,7). Pan umie jednak panować nad zagrożeniem. Bezpieczni są ci, co Mu ufają. Wśród malowniczych porównań tego pięknego psalmu występują również góry zapadające się w otchłań morską (Psalm 46:3). To zapewne królestwa tonące w falach wojennych żywiołów. Prorok Ezechiel przepowiada militarne zagrożenie dla fenickiego miasta portowego, Tyru, używając porównania do fal morskich (Ezech. 26:3). Gdy później w chrześcijańskich zborach pojawią się niebezpieczni ludzie, apostoł Juda określi ich działalność mianem szalejących na morzu bałwanów (Judy 1:13).
W symbolicznym morzu wzburzonych i niespokojnych ludzi rodzą się wrogie Bogu potwory. Z morza wyłaniają się opisywane przez Daniela dziwne, hybrydowe zwierzęta (Dan. 7:2‑3). Tam też mieszka smok, którego Pan zabije kiedyś swym mieczem (Izaj. 27:1). Owe alegoryczne bestie to państwa i organizacje, które sprzeciwiają się Bogu, a przez to szkodzą ludziom.
Zapewne do podobnej symboliki nawiązuje też autor Księgi Objawienia, gdy pisze o bestii wychodzącej z morza (Obj. 13:1) czy też o powstających z niego umarłych (Obj. 20:13). Również klęski dla morza – zamienianie jego wód w krew (Obj. 8:9, 16:3) czy zabijanie żyjących w nim stworzeń – mają najprawdopodobniej znaczenie symboliczne i opisują unicestwienie zła tworzonego przez wzburzone, gnane wiatrami wojen społeczeństwa.
Sygnał drugiego anioła zapowiada upadek wielkiej, rozpalonej góry, która tonąc w morzu, powoduje zamianę jednej trzeciej jego wód w krew oraz zagładę jednej trzeciej żyjących w nim istot. W symbolicznym języku Biblii mogłoby to oznaczać, że jakieś ważne królestwo lub państwo ogarnięte pożogą wojenną miało zatonąć w odmętach niespokojnych żywiołów ludzkich, ukazując ich krwawy charakter i unieszkodliwiając część tworzonego przez nie zła.
Opis ten pasuje zapewne do niejednej sytuacji historycznej, również spośród tych, które miały miejsce w epoce chrześcijańskiej. Ukazuje on bowiem ogólny sposób działania Bożych zasad. W takim sensie, na przykład, fale najazdów germańskich zatopiły niegdyś Cesarstwo Rzymskie. Wiele wieków później na skutek podobnych inwazji, tym razem ludów azjatyckich, upadło Bizancjum, wschodnia część rzymskiego imperium. Rozpad tych wielkich gór pod naporem wojennego zapału gnębionych wcześniej narodów wywołał potężne perturbacje w światowym układzie sił politycznych, ukazując niesprawiedliwość obowiązującego wcześniej porządku.
Wydaje się jednak, że wymienione zdarzenia historyczne miały nieporównywalnie mniejszy zakres i znaczenie niż upadek trzech wielkich cesarstw porządku ponapoleońskiego: Niemiec, Austrii i Rosji, w zawieruchach wojennych na początku dwudziestego stulecia. Wywołało to bezprecedensowe zamieszanie polityczne, społeczne i gospodarcze nie tylko w Europie. Jedna z tych trzech gór, Austria, rozpadła się na wiele państw, które wcześniej tworzyły jej wielonarodową strukturę. Niemcy, pomimo przegranej wojny i zmiany systemu władzy, zachowały wcześniejszą spoistość, a nawet zdolne były do szybkiego powrotu na wielką scenę polityczną i do rozpętania kolejnego konfliktu. Tymczasem upadek carskiej Rosji spowodował na styku Europy i Azji tak wielki zamęt, że chyba najlepiej odpowiadałoby to opisowi pałającej ogniem góry, która wpada do morza, odsłania jego krew i uśmierca wiele tworów społecznych, żerujących wcześniej na ludzkiej bezsilności i bezmyślności.
Morze jest środowiskiem, które skrzętnie ukrywa przed ludzkim wzrokiem liczne działania i procesy mające bezpośredni wpływ na życie prowadzone na lądach. W oceanach płyną potężne prądy, ogrzewające lub chłodzące przybrzeżne tereny. Ruchy tektoniczne doprowadzają do powstawania gór i dolin, co czasami wywołuje potężne fale, siejące spustoszenie na lądzie nawet wiele kilometrów od wybrzeża. Podnoszenie się i opadanie poziomu wód związane jest z globalnymi zmianami klimatycznymi. Większość ludzi może tylko w bierny sposób ponosić przykre konsekwencje lub profitować z zachodzących w morzu zjawisk. Są jednak organizmy, które nauczyły się wykorzystywać te mało widoczne procesy.
Zorganizowane społeczeństwo, wypracowujące jakąś formę umowy społecznej i zapewniające jej prawną ochronę, przypomina ziemię. Ona również podlega ruchom tektonicznym, ale wywołane przez nie zmiany następują powoli, choć ich skutkiem są wyraźnie zauważalne pęknięcia, wyniesienia czy obniżenia terenu. Tymczasem morze to stan społeczny, w którym umowy nie są respektowane, a ludzie reagują na zasadzie upodabniania się do otoczenia oraz cofania się przed zagrożeniem. Mody i trendy oraz obawy kształtujące sposoby myślenia i działania ludzi sprawiają, że takie nieustabilizowane społeczeństwo podobne jest do fal morskich – czasem łagodnie szumiących na złocistych plażach, a innym razem z hukiem rozbijających się o skaliste wybrzeża i niszczących wszystko, co stanie im na drodze. Ludzie pędzeni namiętnościami strachu i pożądania, którzy najczęściej bezmyślnie cofają się przed zagrożeniami oraz podświadomie dążą do urzeczywistnienia swych pragnień, napędzają się wzajemnie do zbiorowego działania, za które trudno potem obarczyć odpowiedzialnością konkretną osobę czy władzę. Takie środowisko stanowi też wylęgarnię tworów obracających na swoją korzyść zjawisko falowania lęków i pożądliwości człowieka.
Góra ludzkich porządków prawnych próbuje czasami w pewnym stopniu chronić społeczeństwo przed negatywnymi skutkami działań organizacji i tworów gospodarczych żerujących na strachu i pożądliwości. Gdy zaś zaczyna płonąć i zapada się w głębiny morza rozfalowanych ludzkich namiętności, wody stają się czerwone od krwi. Tego typu zawirowania nie obywają się bowiem bez uśmiercania wielu istnień. Poza tym ujawniają one krew ofiar odsysaną przez twory żerujące w mętnych wodach ludzkiej bezsilności i bezmyślności. Każde mocarstwo ma swoich niewolników, a także tych, co z owej niewolniczej pracy czerpią korzyści. Jego upadek i zagłada części beneficjentów odsłaniają krew licznych ofiar (por. Obj. 16:6).
Sygnał drugiego anioła zapowiadał tego typu zjawiska, które miały rozegrać się w Europie i na świecie w pierwszej połowie dwudziestego stulecia w ramach początkowej fazy przygotowań do ustanowienia na ziemi Królestwa Mesjasza. Upadek wielkiej płonącej góry carskiej Rosji, która zatonęła w morzu krwi sowieckiego zamachu stanu i doprowadziła do zagłady wielu organizacji, między innymi kościelnych, oraz tworów gospodarczych żerujących na ludzkim strachu i ignorancji, może dobrze ilustrować to, co zwiastował głos Bożego ostrzeżenia skierowanego przeciwko morzu.
Sygnał ten nie jest jedynie przepowiednią czy informacją o metodach realizacji Bożego zamierzenia. Przede wszystkim stanowi ostrzeżenie dla wierzących, by nie współuczestniczyli w tworzeniu środowisk umożliwiających powstawanie krwiożerczych bestii. Świadome, rozumne, zgodne z Bożymi zasadami życie, które nie poddaje się trendom i modom oraz nie ugina pod presją strachu realnego czy urojonego, skutecznie przeciwdziała tworzeniu symbolicznego morza. Tym bardziej oczywiste jest, że osoba pragnąca pozostawać w zgodzie z Bożym zamierzeniem nie może uczestniczyć w korzyściach czerpanych z falowania symbolicznego morza.
Stawiając swym przyjaciołom tak wysokie wymagania, Bóg okazuje przy tym wiele wyrozumiałości. Ostrzega, czeka, gdyż wie, że nie wszystko udaje im się zrozumieć i osiągnąć od razu. Opuszczenie symbolicznego morza to długi i skomplikowany proces intelektualny, emocjonalny i praktyczny. Jednak głosy Bożych sygnałów powinny pobudzać wierzących do jeszcze większego wysiłku, by nie uczestniczyć w tworzeniu zła, które musi zostać zniszczone, zanim na ziemi zapanuje wieczny pokój i szczęście dla wszystkich ludzi.
W następnym odcinku: Piołun z nieba – czyli globalne zatrucie źródeł wody pitnej
© | ePatmos.pl