Michał i aniołowie jego walczyli ze smokiem. – Obj. 12:7
Michał, czyli po hebrajsku Michael – „któż jak Bóg”, jest pozytywnym przeciwieństwem Szatana, po hebrajsku „przeciwnika”, czyli tego, który się sprzeciwia (hebr. satan) Bogu. W jednej z wizji Zachariasza ta druga postać występuje właśnie po to, by się sprzeciwiać (Zach. 3:1). Michał to siła upodabniania się do Boga. Szatan zaś personifikuje to, co Bogu i Jego dobru przeciwne.
Postać anioła Michała znana jest z Księgi Daniela. Ów Michael określony jest w niej jako „jeden z przedniejszych książąt” (Dan. 10:13) oraz książę lub opiekun narodu izraelskiego (Dan. 10:21; Dan. 12:1). Z towarzyszących opisów wynika, że chodzi o istotę duchową, jako że sam rozmówca proroka jest postacią nie z tego świata, występującą jedynie w ludzkim kształcie, prowadzącą jednak swą działalność na poziomie świata niewidzialnego dla człowieka (Dan. 10:16,20).
Popularność anioła Michała sprawiła, że chętnie utożsamiano go ze wszystkimi pozytywnymi duchowymi istotami w Pismach hebrajskich. Według midraszy Michał jest jednym z cherubów strzegących drogi do Edenu (1 Mojż. 3:24), jednym z aniołów, którzy wyprowadzali Lota z Sodomy (1 Mojż. 19:1), aniołem, który zapobiegł ofiarowaniu Izaaka (1 Mojż. 22:11), aniołem, który walczył z Jakubem (1 Mojż. 32:25), aniołem, który stanął na drodze oślicy Bileama (4 Mojż. 22:22), księciem zastępów Pańskich, który ukazał się Jozuemu pod Jerychem (Joz. 5:14), aniołem, który pokonał armię Sennacheryba za czasów Ezechiasza (2 Król. 19:35), oraz aniołem, który ukazał się obok trzech młodzieńców w piecu za czasów Nabuchodonozora (Dan. 3:25).
Tradycja chrześcijańska chętnie przejęła podania żydowskie o Michaelu, księciu aniołów. Tam, gdzie wierzono, że Bóg jest „w Trójcy jedyny”, Michał pozostawał archaniołem. W kręgach wolnomyślicielskich, w których Logos był pierwszym Bożym stworzeniem, chętnie dopatrywano się w Michale właśnie Jego uosobienia, bo „któż jak Bóg”, jeśli nie Logos, który później urodził się w Betlejem jako Jezus.
Przyznać jednak trzeba, że żadne biblijne skojarzenie nie wiąże postaci Michała z Jezusem. A rozważana wizja o dziecku obietnicy porwanym do Boga i Michale walczącym ze smokiem wydaje się wręcz dwie te postaci wyraźnie rozdzielać. Bo dlaczegóż urodzony przez świetlistą niewiastę mężczyzna, który został tak wyraźnie zidentyfikowany poprzez skojarzenie z królem rządzącym narodami przy użyciu żelaznej laski, miałby nagle bez słowa komentarza zmienić się w Michała, dowódcę wojsk anielskich, walczących ze smokiem i jego sprzymierzeńcami?
Bitwa między siłami zła i dobra, stoczona na niebie po porwaniu dziecka obietnicy do tronu Bożego, kończy się wygraną Michała i jego wojsk. Od chwili zwycięstwa Jezusa przez śmierć, zmartwychwstanie i wywyższenie nad wszystkie księstwa i zwierzchności, i mocy, i państwa, i nad wszelkie imię, które się mianuje, nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym (Efezj. 1:21), w niebie nie ma już miejsca dla Szatana i jego zastępów.
Sytuację w niebie można by sobie wyobrazić tak, że do śmierci i zwycięstwa Mesjasza kwestia dominacji nad światem ducha nie była rozstrzygnięta. Bóg panował w swoich niebiosach niebios, ale w samym anielskim niebie ścierały się siły dobra i zła. Przejawy tej sytuacji można zauważyć w scenach z Księgi Ijoba (Ijoba 1:6) czy Zachariasza (Zach. 3:1). Są to zapewne sceny symboliczne, oznaczają jednak, że do czasu złożenia ofiary przez Jezusa, siły zła mogły dowolnie oskarżać ludzi przed obliczem Bożej sprawiedliwości o to, że są upadłymi grzesznikami. I było to niestety prawdą, gdyż ofiary ze zwierząt nie były w stanie oczyścić grzeszników z ich nieprawości. Od zwycięstwa Jezusa sytuacja zmieniła się diametralnie. Bóg dostarczył ludziom metodę pozbycia się grzechu nie tylko przed Jego trybunałem, ale także w swoim sumieniu. Prośba o odpuszczenie win (Mat. 6:12) nabrała realnego wymiaru, gdyż człowiek w Jezusie może uwolnić się nie tylko od grzechu, ale nawet od poczucia winy. Oskarżyciel stracił grunt swojego działania.
Jest też pewien niższy poziom nieba, na którym Michał także stoczył walkę ze smokiem i pokonał go. Do czasów Chrystusa nad światem dominowały mocarstwa pogańskie. Niektóre z nich cechowały się wysoko rozwiniętą kulturą. Były to jednak cywilizacje śmierci. W ciągu trzech wieków po Jezusie, zaproponowana przez Niego ideologia zdominowała świat. To, co było nie do pomyślenia w czasach, gdy rzymski namiestnik skazywał judejskiego proroka na krzyżową śmierć, wieszając nad jego głową prześmiewczy opis winy: „Król żydowski”, stało się faktem – rzymski cesarz stał się wyznawcą żydowskiego Mesjasza, a Jezus został uznany za króla świata.
Wielu szczerych chrześcijan uważa ten przełom za bolesny dla chrześcijaństwa, które nigdy nie miało się stać religią światową. Zaręczyny cesarstwa z chrześcijaństwem słusznie uznaje się za wszeteczeństwo, połączenie dwóch niepasujących do siebie żywiołów. Ale też każdy krytyk, prawowierny chrześcijanin, musi przyznać, że pewnie by nim nigdy nie został, gdyby nie działalność owych wszetecznych kościołów i państw. Historycy cywilizacji zgodnie przyznają, że to chrześcijaństwo uczyniło z pogańskiej tradycji Grecji i Rzymu cywilizację zdolną do przetrwania tysiące lat i zapanowania na całym światem. Idea judeo-mesjańska wniosła do materialnej i organizacyjnej sprawności Rzymu element ludzkiej godności, wolności, moralności, a przede wszystkim poszanowania życia – humanizmu. W tym obszarze również Michał wygrał ze smokiem, i to z wielkim pożytkiem dla miliardów ludzi.
Jest jeszcze jeden poziom nieba, na którym Michał toczy walkę z Szatanem. W duchowej sferze życia każdego wierzącego człowieka ścierają się dwie przeciwstawne siły. Jedna próbuje upodabniać go do Boga, a druga od Niego odciągać. W każdej praktycznie decyzji życiowej, przy każdym dokonywanym wyborze mogą ujawniać się dwie postawy; często działają one równocześnie. Jedna dąży do tego, by w określonej sytuacji zachować się tak, jak życzyłby sobie tego Bóg. To Michał, który podpowiada – bądź tak jak Bóg. Z drugiej strony ujawnia się postawa negatywna. Duch sprzeciwu wskazuje na to, czemu należy wypowiedzieć walkę. Na pierwszy rzut oka można by uznać, że w zasadzie obydwie te siły są pożyteczne, że nienawiść do grzechu, a nawet w pewnym sensie do grzeszników, jest przecież postawą wskazywaną również przez Pismo Święte (Psalm 139:21‑22). Jednak doświadczenie podpowiada, że dobrze by było, żeby i na tym poziomie walki Michał zwyciężał Szatana, by pozytywne, konstruktywne argumenty silniej kształtowały postawę wierzącego człowieka, niż element sprzeciwu i buntu.
Wynik wojny między Michałem a smokiem jest przesądzony niezależnie od poziomu niebios, na którym jest ona prowadzona. To, co rozegrało się w Bożym niebie oraz w historycznych niebiosach europejskiej cywilizacji, jest już faktem dokonanym. Również na poziomie osobistych zmagań duchowych każdego wierzącego człowieka Michał rozstrzygnie walkę na swoją korzyść. To zwycięstwo jest po prostu zaprogramowane. Mimo to każdy sam dla siebie musi pozwolić Michałowi wygrać jego wojnę, aby ostatecznie nigdzie już nie było takiego zakątka nieba, w którym znalazło by się miejsce dla smoka.
W następnym odcinku: Ucieczka na pustynię – czyli schronienie dla niewiasty i jej potomstwa
© | ePatmos.pl