I dano niewieście dwa skrzydła orła wielkiego, aby leciała na pustynię na miejsce swoje. – Obj. 12:14
Zrzucenie smoka z nieba nie oznacza jeszcze końca walki z tym potworem. Pokonany przez Michała, zmienia on tylko na razie środowisko działania. Usunięty sprzed Bożego oblicza, szuka sprzymierzeńców w niższych sferach niebieskich (Efezj. 6:12). Obalony w ideologicznym obszarze cywilizacji, przerzuca się jak nowotwór w sfery administracyjne ziemi i w bezładne masy ludzkiego morza. Pokonany w umyśle i sumieniu pojedynczego człowieka, zwodzi i stara się przeciągnąć na swoją stronę swego największego w nim sprzymierzeńca – ciało.
Najwyższe niebo cieszy się ze zwycięstwa Michała. Z perspektywy Boskich proporcji czasowych jest to wstęp do widocznego już na horyzoncie, całkowitego pozbycia się podstępnego przeciwnika i oszczercy, i to w „krótkim czasie” (Obj. 12:12). Z naszego punktu widzenia owa „chwila”, trwająca już, bagatela, dwa tysiące lat, to oczywiście cała epoka. Z jednej strony radosna, bo inicjująca realizację obietnicy ustanowienia Mesjańskiego Królestwa na ziemi. Z drugiej jednak – owo ostateczne zwycięstwo odwlecze się na dwie epoki, gdyż Szatan i diabeł ma jeszcze do odegrania pewną rolę w wielkim Bożym zamierzeniu.
Dlatego też w hymnie niebiańskiej radości pobrzmiewa stosowna, refleksyjna nuta. Z jednej strony jest to potężny okrzyk: Teraz się stało zbawienie i moc, i królestwo Boga naszego i zwierzchność Chrystusa jego (Obj. 12:10), z drugiej jednak – ci, co zwyciężyli, uczynili to za cenę krwi Baranka, a sami nie umiłowali duszy swojej aż do śmierci (Obj. 12:11). Oznacza to zwycięstwo przez umieranie. Coś musi zniknąć, aby zaistnieć mogło to inne, nowe, duchowe, ważniejsze (Jan 12:24). Nie jest to droga ratunku dla wszystkich. Dotyczy ona wyłącznie wybranych. To „zbawienie, moc i królestwo Boga” oraz „zwierzchność Mesjasza” nie rozciąga się jeszcze na całą ludzkość. Na razie ratunkiem przed prześladowaniem smoka jest ucieczka, a zwycięstwem – wierność w cierpieniu aż do śmierci.
Miejsce ucieczki i ratunku przygotowane jest na pustyni, w miejscu odludnym, oddalonym od środowiska przyjaznego dla rozwścieczonego porażką w niebie diabła. Zarówno smok, jak i wąż, owe mityczne straszydła, potrzebują do przeżycia wód. Żyją w morzach, jeziorach lub nad wielkimi rzekami. Potężne cywilizacje świata rozwijały się nad rzekami i morzami. Na pustyni ów potwór ludzkich i anielskich wynaturzeń wysycha i rozsypuje się na piasek. Społeczne zło żywi się bezwładną inercją bezkształtnych i bezmyślnych ludzkich zachowań. Moda, cena i popularność decydują o ludzkich upodobaniach i zachowaniach, cechujących się płynną strukturą wodnej fali, która porusza się prądem, gdzie wiatr zawieje.
Pustynia to stan odłączenia od centrów światowej aktywności. To miejsce niezbyt przyjazne dla życia, tam jednak najjaśniej świecą gwiazdy. Powietrze jest suche – mętne opary ludzkiej niewydolności umysłowej nie przesłaniają widoku nieba. Na pustyni nie widać oślepiających świateł ludzkiej cywilizacji, które przyćmiewają delikatny blask niebiańskich konstelacji. Na pustyni jest cicho. Z dala od ludzkiej paplaniny łatwiej jest usłyszeć Boży głos. Pustynia to stan nienaturalny dla życia człowieka, lecz niezwykle przyjazny z punktu widzenia komunikacji z Bożym objawieniem.
Na pustynię trudno się dostać, ciężko jest też się po niej poruszać, jednak niewiasta otrzymuje skrzydła wielkiego orła, które pozwalają jej fruwać. Na pustyni jest skąpa wegetacja, dlatego nie ma tam pokarmu. Trzeba go ze sobą zabrać lub od kogoś otrzymać. Podobnie jest z wodą pitną. Bóg przygotował dla niewiasty i jej potomstwa specjalne miejsce, do którego można trafić wyłącznie według wskazówek Jego mądrości. Tam zaopatruje ich w wodę i żywność. Pustynia to miejsce, gdzie człowiek wierzący zdany jest wyłącznie na Boga. Dzięki temu mieszkaniec pustyni uczy się pokory i zaufania.
Duże różnice temperatur między dniem a nocą sprawdzają działanie ludzkiego organizmu w ekstremalnych i szybko zmieniających się warunkach. Boży człowiek powinien swym doświadczeniem wskazywać dzisiaj sposoby radzenia sobie zarówno z nadmiarem, jak i niedoborem. Zademonstrować, jak znosi się ogień prześladowań i chłód ludzkiej obojętności. Być może ludzkość w przyszłości błogosławionego Królestwa nie będzie narażona na aż tak ekstremalne oddziaływania, jednak przyszli jej instruktorzy muszą zostać wypróbowani w najtrudniejszych warunkach, po to by mogli dzielić się ze swymi uczniami wypraktykowanymi metodami radzenia sobie z trudnościami. Doświadczenie to potrzebne będzie zwłaszcza na etapie osiągania stanu doskonałości w przyszłej epoce przez wszystkich ludzi. Poza tym nauczyciele praktycznych dyscyplin są wiarygodni tylko wtedy, gdy sami są mistrzami w swojej dziedzinie, gdy bez trudu potrafią zademonstrować uczniowi, jak wykonać to, czego ten się uczy. Instruktor ludzkiej doskonałości nie może być tylko teoretykiem.
Przebywanie w stanie pustyni nie oznacza dla człowieka wierzącego konieczności prowadzenia rzeczywistego pustelniczego życia. Zdaje się nawet, że byłoby to niewskazane. Ma się przecież ćwiczyć między innymi w dyscyplinach społecznych. Jednak nie może on być częścią ani morza, ani ziemi tego świata – struktur władzy, organizacji społecznych, politycznych, a nawet dobroczynnych. Można być dobrym człowiekiem, nie tworząc sztucznych związków, pozornie dbających o dobro ludzi, a w rzeczywistości służących naprawie i konserwacji struktur obecnego złego świata. Pustynia to stan świadomego oddalenia, wyobcowania. Trzeba być na świecie, ale nie ze świata (Jan 17:15‑16). Bo tylko z dystansu zauważalne są rzeczywiste problemy świata.
Królestwo Jezusa nie jest stąd (Jan 18:36). Jego zwierzchność rozciąga się na razie z nieba. Dlatego Jego naśladowcy zwyciężają nie przez umartwianie innych, ale przez wierność aż do własnej śmierci. Odłączają się, nie uczestniczą w nurtach, falach i zawirowaniach. Nie wznoszą miejskich murów i wież, ale też nie dołączają się do ruchów, które je burzą. Są nie z tego świata. W oczekiwaniu na ziemskie Królestwo pochodzące z nieba, przebywają na pustyni, gdzie poi i żywi ich sam Bóg, gdzie z dala od gwaru miasta głośno rozbrzmiewa Jego objawienie, a światła ludzkich pomysłów i ideologii nie przesłaniają jasności Bożych obietnic. Takie miejsce przygotował Bóg dla wiernych przyjaciół swego Syna. Zapewnił im też orle skrzydła swojej mądrości, by umieli do tego miejsca trafić. Nawet wtedy, gdy miasto nie jest jeszcze otoczone, warto uciekać w góry (Łuk. 21:20‑21).
W następnym odcinku: Rzeka z paszczy smoka – czyli powódź na pustyni
© | ePatmos.pl