Zaraz na wstępie chciałbym zaznaczyć, że nie znajdziesz tu wyliczonych powodów, dla których ja albo ktoś inny wierzy. Nie ma tu też próby spisania dowodów na istnienie Boga, zaczerpniętych z różnych dziedzin nauki. Osobiście nie wierzę, by dało się przekazać wiarę w taki sposób.
(Jan 1:38-51)
Na początku swej drogi, zachwycony Jezusem apostoł Andrzej usłyszał proste słowa Mistrza: Pójdźcie, a zobaczycie. Poszedł więc za Panem i zobaczył. Andrzej opowiedział o tym spotkaniu i uczuciach, jakich doznał, swemu bratu Szymonowi. I ten również spotkał się z Jezusem i stał się już na zawsze Piotrem. Do nich dołącza Filip, zapewne znajomy Andrzeja i Piotra, ponieważ wszyscy pochodzili z miasta zwanego Betsaida. Filip także spotkał Jezusa i poszedł za Nim, zachęcony prostymi słowami: Pójdź za mną. Ale to nie wszystko. W tym mieście bowiem znajduje się jeszcze jeden człowiek, który zostawi ślad na kartach Biblii: Natanael. Filip spotyka Natanaela i mówi:Znaleźliśmy tego, o którym pisał w zakonie Mojżesz, a także prorocy: Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu (Jan 1:45).
Z Nazaretu? Natanael reaguje ze zdziwieniem: Czy z Nazaretu może być coś dobrego?
Uprzedzenie, stereotyp, segregowanie ludzi, ocenianie innych po pozorach, niebezpieczne skróty myślowe. Te mechanizmy działały dwa tysiące lat temu tak samo jak dziś.
Jak reaguje Filip? Nie odpuszcza i nalega: Pójdź i zobacz – sam się przekonaj.
Ten opis zajmuje w Biblii zaledwie kilka wersetów, ale pokazuje łańcuch przekazywania Ewangelii: od człowieka do człowieka. „Pójdźcie, a zobaczycie”, „Pójdź za mną”, „Pójdź i zobacz”. Piękna prostota. Sam musisz się przekonać. Sam musisz uwierzyć. Sam musisz nawiązać bezpośredni kontakt z Chrystusem.
„Chodź”, „pójdź” – te słowa, użyte jako zaproszenie, wskazują nam, że chcąc iść za Jezusem, musimy ruszyć się z miejsca, być gotowi na zmianę swego położenia i na interakcję z człowiekiem, co oznacza możliwość zmiany. Pójście za Jezusem wymaga często opuszczenia dobrze poukładanego światopoglądu, wygodnego i komfortowego dla nas życia ze znanymi ramami i przemieszczenia się w inne, nieznane nam jeszcze miejsce. To nieznane miejsce jest tym, co Jezus Chrystus chce nam dać i do czego nas zaprasza: zakosztowanie duchowej rzeczywistości i bezpośrednia z Nim relacja. Piękne.
Użycie słowa „zobaczyć”, kiedy mowa o dzieleniu się wiarą, nie pozostawia wątpliwości: coś musi być widoczne. Ta prosta zasada jest prawdziwa do dzisiejszego dnia: Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, a ja ci pokażę wiarę z uczynków moich (Jak. 2:18). Poszli za Jezusem jeszcze zanim zobaczyli cuda, zanim usłyszeli porywające kazania. Widzieli jednak człowieka mającego moc.
Andrzej uwierzył, bo usłyszał świadectwo o Jezusie od osoby, którą darzył autorytetem (od Jana Chrzciciela), potem poznał Jezusa osobiście i to przekonało go, że Jezus jest Mesjaszem. Piotr uwierzył, gdyż Jezus nawiązał z nim bezpośrednią relację. Jednym wypowiedzianym zdaniem zmienił go, zmienił jego drogę życiową. Filip posłuchał zaproszenia i poszedł za Jezusem.
A co z Natanaelem? Czy poszedł za Filipem, by się przekonać? By poznać Jezusa? Czy umiał się wznieść ponad uprzedzenia? I … czy uwierzył? A my?
Natanael posłuchał słów Filipa „Pójdź i zobacz” i wyszedł na spotkanie z Jezusem.
Kiedy Jezus widzi nadchodzącego Natanaela, wypowiada jedno z najpiękniejszych świadectw o człowieku: Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma fałszu.
Piękne słowa, ale skąd ta wiedza? Jak On może go znać, skoro widzą się po raz pierwszy? Nie jest łatwo poznać człowieka. O ilu ludziach możemy powiedzieć: „Znam go”? O ilu możemy wydać pozytywne świadectwo? Szczęśliwy ten, kto zna choć kilka takich osób.
Taki początek znajomości zadziwił Natanaela. Zadaje więc nurtujące go pytanie: „Skąd mnie znasz?”.
Jezus miał dar czytania serc i wyczuwania charakteru ludzi: Zanim cię zawołał Filip, widziałem cię, gdy byłeś pod drzewem figowym. Pan zauważył go i poznał go, zanim zamienili słowo. I Natanael uwierzył: „Mistrzu! Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela”.
Uwierzył. Po prostu. Dlaczego uwierzył? Bo usłyszał od Jezusa słowa o samym sobie. Bo Pan docenił jego stan serca i zapewne jego starania jako Izraelity oczekującego Mesjasza. Nie bez powodu to właśnie Natanaelowi Filip opowiedział o swym spotkaniu z człowiekiem, o którym mowa była w Zakonie i proroctwach. Natanael uwierzył, bo zrozumiał, że Jezus ma moc wynikającą z Prawdy. Ten, który nie miał w sobie fałszu, dostrzegł moc słów prawdy: 'Zanim podszedłeś, ja już cię widziałem, czułem, że tam jesteś. Ty – Izraelita oczekujący Mesjasza. Ty – szczery i prawdziwy w swym podejściu. Ty – człowiek wrażliwy na Prawdę i na moc Prawdy. Ja powiedziałem prawdę o tobie, a ty po prostu uwierzyłeś'.
Właśnie z powodu tej wiary, szczerości i prostoty Natanaela Jezus rzekł:Iżem ci powiedział: Widziałem cię pod figowym drzewem, wierzysz; większe rzeczy nad te ujrzysz (Jan 1:50 BG). Uwierzyć Słowu. Uwierzyć Prawdzie. Po prostu: bez cudu, bez znaku, bez interesu, bez wywodu. Uwierzyć mocy wynikającej ze słów Prawdy.
To są drzwi do wielkich rzeczy: do duchowej rzeczywistości. I rzekł mu: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Od tego czasu ujrzycie niebo otworzone i Anioły Boże wstępujące i zstępujące na Syna człowieczego (Jan 1:51 BG).
Błogosławiony człowiek, który idzie drogą Natanaela, a nie drogą Tomasza, który potrzebował znaku, by uwierzyć, i do którego Jezus powiedział: Żeś mię ujrzał, Tomaszu, uwierzyłeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (Jan 20:29 BG).
Jeszcze zanim zbliżymy się do Niego, On już nas zna. Zaprasza nas do społeczności z sobą i do poznania Go tak jak On nas zna. Zaprasza, byśmy uwierzyli w Niego, słowami: Chodź i zobacz.
A ty, dlaczego uwierzyłeś?
© | ePatmos.pl