Dusza po śmierci - przegląd trudnych wersetów (1)

Myślącym pod rozwagę

09 wrzesień 2016

Dusza po śmierci - przegląd trudnych wersetów (1)

Autor:
Samuel Królak

A wszelki, który żyje, a wierzy w mię, nie umrze na wieki. Wierzyszże temu? Jan 11:26 (BG)

A Bógci nie jest Bogiem umarłych, ale żywych; bo jemu wszyscy żyją.  Łk 20:38 (BG)

Co roku odchodzi mnóstwo ludzi. Na Badackiej Liście Adresowej często czytamy o śmierci braci i sióstr. Niektórych nie poznałem osobiście – uczucie żalu, że utracona została jakaś okazja, coś mnie ominęło. Innych znałem, za tymi szczególnie tęsknię. Nie ma ich już, a ja dopiero teraz, po kilku latach wiem, co chciałbym im powiedzieć, o co spytać. Mam pragnienie przedłużenia z nimi społeczności, ale ta się urwała – przynajmniej, dałby Bóg, na jakiś tylko czas.  Wielu jeszcze pamiętam, czasem usłyszę fragment nagranego wykładu i odżywają wspomnienia związanego z jakimś bratem, wujkiem.

Czytam właśnie epifaniczną broszurę „Zachowanie tożsamości przy zmartwychwstaniu“[1]. Bardzo ciekawa rzecz. Polecam.

Nasze wspomnienia są fantomowymi wyobrażeniami osób, miejsc, zdarzeń. Kiedy mówię lub słyszę: Dagmara, wtedy mam przed oczami obraz mojej żony. Gdy kogoś nie widzimy przez miesiące lub lata, wtedy obraz tej osoby zaciera się, znika, nie sposób przypomnieć sobie ani wyglądu, ani barwy głosu. Obraz dawno nie widzianych miejsc jest wyidealizowany, nierealny; kiedy po wielu latach przyjechałem do mojego kochanego Rąbina, gdzie spędziłem wczesne dzieciństwo, przeżywałem to silnie, ale jednocześnie uświadomiłem sobie, że rzeczywistość jest bledsza od wspomnień – wszystko wydawało się jakieś niepozorne, o wiele mniejsze, nie takie.

Nasz Ojciec pamięta o zmarłych w sposób doskonały, w każdym, nawet mikroskopijnym detalu: to tak, jakby rzeczywiście istnieli i żyli, mimo że są tylko Jego wspomnieniem. Moc stwórcza Boga nie ma granic: wszak cały Wszechświat, który powstał Jego Słowem, jest realizacją, można by powiedzieć: wizualizacją, ukonkretnieniem Jego powstałych uprzednio idei. Zanim powołał Kosmos do istnienia, najpierw w najdrobniejszych szczegółach go sobie wyobraził.

To dlatego Chrystus Pan powiedział, że „Jemu wszyscy żyją”.

Zacytuję przykład z fonografem ze wspomnianej broszury:

„Trzymając się szczegółów ilustracji z fonografem (magnetofon mógłby być podobnie użyty), widzimy, że nagrana płyta przedstawia nasz cały fizyczny organizm, szczególnie mózg.

Siłą napędową przyrządu rejestrującego jest mechanizm, który przedstawia zatem naszego ducha lub moc życia. Dopiero gdy w urządzeniu znajdzie się życie, możnadokonać nagrania, podobnie tylko za życia możemy wypisywać charakter w naszym organizmie.

Dźwięk kierowany do urządzenia przedstawia nasze myśli, słowa i czyny, a wibracje igły reprezentują chemiczne i inne przemiany niezbędne dla wytworzenia w naszym organizmie wrażeń.

Gdy nagranie jest zakończone widać, że składa się ono z mniej lub bardziej ciągłego szeregu drobnych, falistych znaków na powierzchni płyty. Odpowiadają one wrażeniom wyrytym w naszym organizmie, szczególnie w naszym mózgu, a wywołanym naszymi myślami, słowami i czynami. Chociaż nagranie w ścisłym tego słowa znaczeniu jest serią falistych znaków, to jednak cała płyta jest także nazywana nagraniem. Podobnie jest z nami: nasza cała istota stanowi duszę, chociaż duszą w ścisłym tego słowa znaczeniu jest charakter, zasadnicza część naszej osobowości.

Gdy w fonografie umieścimy płytę, poczynimy odpowiednie przygotowania i ożywimy urządzenie przez wprowadzenie go w ruch, mowa lub melodia będą dokładnie odtworzone - te same słowa, ten sam ton, ta sama modulacja itd. - wszystko identyczne z tym, co było mówione lub śpiewane.

Przypuśćmy teraz, że płyta została zniszczona, nikt z ludzi nie jest w stanie zrobić innej, podobnej do niej pod każdym względem. Jednak chociaż człowiek nie ma takiej mocy, Wszechmogący ją posiada. Możliwym jest dla Boga dostrzeżenie i zapamiętanie znaków oryginalnej płyty tak dokładnie, że lata, a nawet wieki po jej zniszczeniu, może On wyryć je na nowej. Jest On w stanie tak dokładnie odtworzyć długość, szerokość i kształt linii i ich wzajemny układ, że wszyscy słuchający płyty powiedzieliby: Patrzcie! To jest oryginalna płyta!

To właśnie zamierza uczynić Bóg z każdą jednostką, zarówno z Kościoła, jak i ze świata. Każdy wypisuje w swym organizmie, szczególnie w swym mózgu, własny charakter. Każda myśl, a szczególnie każde słowo i czyn, zostawia ślad w organizmie. Myśl zostawia nikły ślad, słowo głębszy, a czyn jeszcze głębszy, ponieważ „uczynki głośniej mówią niż słowa”. Wszystkie one przyczyniają się do kształtowania charakteru. Jeśli myśl często powraca, to prędzej może uwidocznić się ona przez słowo lub czyn. Im częściej powtarzane są myśli, słowa i czyny, tym głębsze stają się powstałe w naszym organizmie, szczególnie w naszym mózgu, linie charakteru. Z biegiem czasu ślady te stają się tak głębokie, że nazywamy je przyzwyczajeniami“.

Zasadniczą słabością tego przykładu z fonografem (i całego kondycjonalizmu w wydaniu russelowskim) jest jego sens przewodni: że z chwilą śmierci kończy się moja egzystencja, ale Bóg na podstawie swoich doskonałych wspomnień odtworzy moją pamięć, charakter, osobowość, wszystkie przyzwyczajenia itd. i da im nowe ciało. Co to znaczy? Bóg zrobi dokładną kopię mnie. Jeśli tak, to moje życie kończy się tu i teraz, wraz z ostatnim zamknięciem oczu, a kiedyś, w przyszłości, świat ujrzę ponownie już nie ja, lecz moje identyczne odbicie, mój klon. Ktoś z identycznymi przyzwyczajeniami, o moim sposobie myślenia, z moim światem wartości. Rozumiesz, o co mi chodzi, prawda? Ja nie chcę płyty tak dobrej jak oryginalna! Pragnę odzyskać tę oryginalną. A raczej oryginalne nagranie. Siebie.

Przygnębiające.

Chyba, że jest inaczej.

Wierzę za Hiobem, że „Odkupiciel mój żyje, a iż w ostateczny dzień nad prochem stanie. A choć ta skóra moja roztoczona będzie, przecież w ciele mojem oglądam Boga; którego ja sam oglądam, i oczy moje ujrzą Go, a nie inny” (Ijob 19:25-27)[2]. Wierzę i ufam, że to ja, ja osobiście, otworzę kiedyś oczy i ujrzę lepszy, Boży świat. Wierzę, że Pan naprawdę wszystko może i w jakiś sposób zachowa mojego ducha i kiedyś go wzbudzi - „aby duch był zachowany na Dzień Pański”.

Ale jak to się odbędzie? Czy to pytanie kwalifikuje się już do Pawłowej oceny „O głupi...” (1 Kor 15:35-36)? Możliwe, że tak, i tego rodzaju zainteresowanie jest za daleko idące. Więc dobrze, przyznaję, że jestem niemądry, i że bardzo chcę wiedzieć co i jak, w jaki sposób Pan przywróci do życia zmarłych. Ale Apostoł jednak odpowiada, zaspokaja po części naszą ciekawość. Warto więc czasem nawet narazić się na negatywną ocenę, byleby tylko coś w zamian zyskać, jakąś informację, cokolwiek.

Wszystkie poniższe wersety są podane za tłumaczeniem Biblii Gdańskiej.

Ijob. 34:14-15
14. Jeźliby (Bóg) obrócił przeciwko niemu (człowiekowi) serce swoje, a ducha (Ru-cho H7307) jego, i dech (we-nisz-ma-to H5397) jego do siebie wziął:
15. Zginęłoby wszelkie ciało społu, a człowiekby się do prochu nawrócił.
(BG)

Bóg zabiera do siebie ducha ludzkiego (umysł człowieka) i dech (żywota) - wtedy człowiek umiera. Gdyby z ust Elihu padło tylko jedno z tych dwu określeń – ruach albo neszama, wówczas można by przypisać którekolwiek stwórczej energii Boga, sile ożywiającej. Ale tu osobno wymienione są dwa powracające do Życiodawcy elementy: osobowość i życie człowieka.

Kontynucja: Dusza po śmierci - przegląd trudnych wersetów (2)


[2] Zdanie to można też cześciowo interpretować jako przywrócenie Hioba do jego poprzedniego położenia jeszcze za jego życia – istotnie odzyskał on wówczas zdrowie i pomyślność oraz zobaczył Boga.



© | ePatmos.pl