Kazn. 9:1 Zaprawdę, wszystko to rozważałem w swoim sercu po to, aby to wszystko wyjaśnić – że sprawiedliwi i mądrzy oraz ich dzieła są w rękach Boga. Człowiek nie zna ani miłości, ani nienawiści [ze] wszystkich [lub wszystkie] rzeczy, [które] są przed nim.
* „Chwytaj dzień” – Horacy (65-27 r. p.n.e.)
PL. Mędrzec wnikliwie obserwuje życie, wyciąga wnioski, formułuje nauki, ale od czasu do czasu dzieli się z czytelnikiem tym, co go motywuje do prób „wyjaśnienia wszystkiego”. Otóż celem tej uciążliwej pracy jest wykazanie, że ludzie sprawiedliwi i mądrzy, jak również owoce ich pracy, są pod Bożą kontrolą, że sprawiedliwe, pobożne życie ma wobec tego sens. Tymczasem kolejne strofy znów jakby zaprzeczają tej tezie: „Wszystkich spotyka to samo”, „jeden los spotyka wszystkich” itp.
Pomyślałem więc, Danielu, że wobec tego wszyscy jesteśmy jak glina w rękach Boga (Rzym. 9:21); to Bóg robi dobry użytek z tych, co poszukują mądrości i dążą do sprawiedliwości. W Jego rękach z tej gliny może powstać piękne i użyteczne naczynie. Z podobnej gliniastej bryły mogą powstać też naczynia do innych, mniej zaszczytnych zastosowań. Być może nie każda bryła tak samo dobrze poddaje się obróbce... Warto szukać mądrości i sprawiedliwości, a w tym procesie z pokorą poddawać się obróbce Bożych rąk.
DK. A może, Pawle, to stwierdzenie, że wszystko jest w rękach Bożych, oznacza, że los nie jest człowiekowi wiadomy, że nawet sprawiedliwy i mądry nie jest w stanie w pełni zaplanować i przewidzieć swej przyszłości. Nie wie, czy spotka go miłość, czy nienawiść. Być może nawet nie wie, czy sam będzie zdolny do miłości albo czy też nie przydarzy mu się nienawiść, której nie chciałby do nikogo żywić. Uczucia nie podlegają kontroli człowieka, nawet jeśli zdobył mądrość i nauczył się sprawiedliwości. Tym bardziej nie ma wpływu na los, jaki go spotka. Czy to oznacza, że Bóg, w którego ręku są sprawiedliwi i mądrzy ludzie oraz ich sprawy, zaplanował ich bieg życia? Być może tylko go kontroluje swoją wszechmocną ręką.
Kazn. 9:2 Wszystkich spotyka to samo: ten sam los spotyka sprawiedliwego i niegodziwego, dobrego i czystego, i nieczystego, składającego ofiary i tego, który nie składa ofiar, zarówno dobrego, jak i grzesznika, przysięgającego i tego, kto boi się przysięgi.
PL. Wśród użytych porównań zwracają uwagę przykłady nie do końca „czarno-białe”.
Kwestie przyjmowania zobowiązań czy przestrzegania liturgii nie mają najwyraźniej znaczenia dla „losu”, który jednakowo może potraktować każdego człowieka.
Te dwa nie „czarno-białe” przykłady potwierdzają tezę, że na wiele zdarzeń w życiu my, ludzie, nie mamy żadnego wpływu. Nie znaczy to jednak, że te zdarzenia nie mają mieć wpływu na nas, a przysięganie i składanie ofiar jest zupełnie bez znaczenia. Trzeba pamiętać o tym, czego mędrzec z całą mocą dowodzi powyżej, że choć zewnętrznie wszystko wygląda tak samo, to w rękach Bożych znajdują się sprawiedliwi i mądrzy. Wydaje się, że to ich właśnie te „losowe” zdarzenia mogą pozytywnie zmieniać.
DK. Kohelet zaobserwował, że niezależnie od starań człowieka, jego postawy – wiary, szlachetności lub ich braku – na wszystkich czasami przychodzi choroba, bieda, nieszczęście albo też powodzenie i radość. Wydaje się, jakby los człowieka nie był zależny od jego mądrości i sprawiedliwości. Autor wierzy oczywiście w ostateczny sąd Boży i przyszłą nagrodę lub karę, czemu niejednokrotnie daje wyraz (3:17, 11:9, 12:14). Jednak los na tej ziemi wydaje się nie być zależny od starań człowieka. Doświadczenie życia potwierdza tę obserwację mędrca. Wymienia on pięć par przeciwstawnych pojęć: sprawiedliwy – niegodziwy, dobry i czysty – nieczysty, składający ofiary – nieskładający ofiar, dobry – grzesznik, przysięgający – bojący się przysięgi. Jedyną nieregularnością jest tutaj podwójne określenie pozytywnego przeciwieństwa do kogoś nieczystego. Jest nim dobry i czysty człowiek. Może chodziło Koheletowi o to, żeby podkreślić prawdziwą moralną czystość, a nie tylko rytualną. Przeciwieństwem grzesznika jest dobry człowiek, a nie sprawiedliwy. Dobroć obejmuje sprawiedliwość, ale sięga dalej w pozytywny obszar miłości. (1) Sprawiedliwy człowiek respektuje dobre zasady, niegodziwy je łamie. (2) Dobry i czysty dba o zdrowie i środowisko, człowiek niechlujny i niedbały – nie. (3) Jeden jest pobożny, uczestniczy w kulcie, modli się, daje ofiary, inni tego nie robią (moim zdaniem, Pawle, można tu dostrzec pozytywną ocenę składającego ofiary). (4) Jedni są dobrymi, szlachetnymi ludźmi, a inni grzesznikami – kłamcami, złodziejami, pijakami czy cudzołożnikami. (5) Przysięgający, w domyśle: na imię Boże (5 Mojż. 6:13), jest człowiekiem zdyscyplinowanym, obowiązkowym, dotrzymującym zobowiązań, inni znów wolą do niczego się nie zobowiązywać. Społecznie nie są przydatni (tutaj również dostrzegam jednak wartościowanie). Oczywiście każda z pozytywnych postaw godna jest pochwały, a negatywna – nagany, ale Kohelet wymienia je, by stwierdzić, że nie mają one wpływu na los ludzi. Wszyscy mogą być chorzy, biedni, mogą doświadczać klęsk, nieszczęść, a na koniec każdy umrze. Niech więc ci „poprawni” nie liczą na to, że szlachetna postawa zapewni im powodzenie w życiu. Niech się nie dziwią, że ludzie pozbawieni skrupułów dobrze sobie radzą, że czasem wszystko im się udaje i niekoniecznie są chorzy albo umierają wcześniej niż porządni.
Kazn. 9:3 Jest takie zło we wszystkim, co się dzieje pod słońcem: jeden los spotyka wszystkich. A przy tym serce synów ludzkich jest pełne zła, a głupota znajduje się w ich sercach, póki żyją, a potem idą do zmarłych.
PL. Zło i głupota są łatwo dostrzegane szczególnie przez tę bardziej świadomą część społeczeństwa, kierującą się Bożą etyką. Im też to zło i głupota najbardziej doskwierają. Potrafią je dobrze zdefiniować, opisać, ale nie mają mocy, by zmieniać innych, a często nawet ciężko im pozbyć się własnych, choćby i uświadomionych niedoskonałości. Kohelet wyraża tu takie ludzkie odczucie bezradności wobec głupoty i zła, na które zwykły śmiertelnik, nawet bardzo dobry człowiek, nie ma jednak wpływu.
DK. Wydaje mi się, że sens tej wypowiedzi najlepiej oddawałyby słowa: A najgorsze jest to, że i tak każdy umrze (podobnie też tłumaczy BW). Jedyną pozytywną stroną tej prawdy jest fakt, że wraz ze śmiercią ginie też zło i głupota ludzi. Rzeczywiście w genealogiach biblijnych widać, jak Bóg skracał stopniowo maksymalną długość życia ludzi – do potopu wynosiła ona ok. 900 lat, po potopie ok. 400, po wieży Babel ok. 200, od Abrahama ok. 100. Ta ostatnia granica utrzymała się mniej więcej do naszych czasów. Widać, że taka była optymalna długość życia, by zło się nie pleniło, a jednocześnie ludzie zdążyli nacieszyć się życiem, dziećmi, wnukami. Gdyby bowiem źli i głupi ludzie mogli żyć dłużej niż sto lat, to byłoby to doprawdy nieszczęściem dla ludzkości i być może odwlekłoby moment ustanowienia Bożego Królestwa.
Kazn. 9:4 Ktokolwiek bowiem jest złączony ze wszystkimi żyjącymi, ma nadzieję, gdyż lepszy jest żywy pies niż zdechły lew.
PL. Być może mędrzec podkreśla tu rolę relacji międzyludzkich. Dobrych relacji, w których ludzie wzajemnie się wspierają. Dopóki żyjemy, dopóty trwają nasze przyjaźnie, dopóty możemy okazywać uczucia i dzielić się troskami, radościami, przemyśleniami czy poglądami.
Pomyślałem też, Danielu, że być „złączonym ze wszystkimi żyjącymi” to być może również mieć poczucie przynależności do jednej wielkiej rodziny Bożej. W tym sensie słowa te podkreślają wartość samego życia. Lepiej być zwykłym śmiertelnikiem (przeciętnym człowiekiem), ale żywym, niż zapatrzonym w siebie królem..., tyle że martwym.
DK. Słowo „nadzieja”, hebr. bithachon, oznacza w zasadzie „zaufanie, ufność”. Wywodzi się od bathach – „ufać, mieć zaufanie”. Ale być może „nadzieja” jest też dobrym tłumaczeniem. Człowiek żyjący pokłada ufność, że ma przed sobą dobrą przyszłość, czyli ma nadzieję wynikającą ze społeczności z innymi żywymi, ma też zaufanie do Boga, że nie pozostawi go samego. Złączenie z żywymi mogłoby tu oznaczać jedynie przeciwieństwo „pójścia do umarłych” z poprzedniego wersetu, ale rzeczywiście może też być pochwałą społeczności, która jest źródłem nadziei i ufności człowieka. Przysłowie o martwym lwie i żywym psie bardzo dobitnie wyraża zasadę, że nawet kiepskie życie lepsze jest od najwspanialszej śmierci.
Kazn. 9:5 Żyjący bowiem wiedzą, że umrą, ale umarli o niczym nie wiedzą i nie mają już żadnej zapłaty, gdyż pamięć o nich uległa zapomnieniu.
PL. Świadomość żywych, że muszą umrzeć, jest z jednej strony przygnębiająca, a z drugiej – lepsza jest taka świadomość niż zupełny brak świadomości. Mędrzec nie ma wątpliwości, że w grobie nie ma żadnej przemiany, że jest to stan niebytu i niepamięci. Co więcej, nawet wśród żywych pamięć o tych, co odeszli, powoli ulega całkowitemu zapomnieniu.
DK. Masz rację, że w zdaniu tym należy chyba podkreślić słowo „wiedzą”. Lepiej jest bowiem cokolwiek wiedzieć niż nie wiedzieć nic, jak umarli. Choć wiemy, że umrzemy, to jednak mamy nadzieję, że zanim to nastąpi, przeżyjemy jeszcze coś dobrego i miłego. A umarli już o niczym nie wiedzą ani nie mają żadnej nadziei. Ostatnie zdanie, dosłownie: „zapomniana jest ich pamięć”, można rozumieć tak, jak oddaje większość tłumaczeń, że umarli są zapominani. Przyznasz jednak, Pawle, że to nie zawsze jest prawdą, gdyż imiona i losy wielu umarłych wcale nie idą w niepamięć. Zostały uwiecznione w historii i są przez ludzi pamiętane. Może jednak oznacza to, że umarli nie mają żadnej pamięci (nie jestem pewien, czy takie tłumaczenie byłoby możliwe). Czyli nie mają ani nadziei na przyszłość, jak żywi, ani nie mogą cieszyć się czasem, który przeżyli, co mogą owszem czynić i co czynią żywi.
Kazn. 9:6 Tak samo ich miłość, nienawiść i zazdrość już zginęły. I już nigdy więcej nie będą mieć działu we wszystkim, co się dzieje pod słońcem.
PL. To,co było, już się nie wróci. Okazywanie uczuć i generowanie dobra lub zła dotyczy żyjących. Ta możliwość się kończy, gdy umieramy. Warto pamiętać o starej prawdzie, że kwiaty najlepiej wręczać za życia.
DK. Umarli nie mają już ani pozytywnych uczuć (miłość), ani negatywnych (nienawiść i zazdrość). Emocje giną wraz z ciałem. Druga część trudna jest do objaśnienia dla kogoś, kto wierzy w zmartwychwstanie „pod słońcem”. Może lepiej by to zdanie brzmiało, gdyby przetłumaczyć je w czasie teraźniejszym: „I nie mają już działu na wieki we wszystkim, co dzieje się pod słońcem”. Ale i tak słowo „na wieki” (hebr. l’olam) sugeruje, że nie ma przyszłości dla umarłych pod słońcem (niektórzy tłumaczą, że „wiek” jest w liczbie pojedynczej, więc to oznacza, że w tym wieku już nie będą mieli działu, ale językowo jest to nie do przyjęcia, ponieważ l’olam wyraża sens współczesnego „zawsze”). Jedyne, jakie mi przychodzi na myśl, możliwe wyjaśnienie uwzględniające ideę zmartwychwstania na ziemi polegałoby na stwierdzeniu, że chodzi tu o stan. Umarły nigdy nie ma żadnego działu w sprawach żywych, bo po prostu jest umarły. Gdy będzie żywy, to znów będzie brał udział w sprawach, które dzieją się pod słońcem. Jednak trzeba przyznać, że Kohelet nie ukazuje tej nadziei dla umarłych, żeby kiedykolwiek mieli powrócić do krainy żywych.
Kazn. 9:7-8 Idź więc, jedz z radością swój chleb i pij z wesołym sercem swe wino, gdyż Bóg już przyjął twoje dzieła. Niech twoje szaty będą zawsze białe i niech nie zabraknie olejku na twoją głowę.
PL. Mędrzec z całą mocą i mądrością zachęca do wzbudzania w sobie wdzięczności i radości w codzienności. Jeżeli jesz chleb codzienny, doceń go jako szczególny dar, a nie coś zwyczajnego, i dziękuj Bogu! Jeżeli pijesz wino, bo jest ku temu okazja (wino nie służy do codziennego spożywania), uciesz się okolicznością, która na to pozwala, i również dziękuj Bogu! Zadbaj o swój wygląd, przecież „ciała wasze mają być świątynią Boga”! Biała szata to czyste, schludne, ale i eleganckie ubranie. Olejek na głowie kojarzy się z zapachem oraz zdrowym wyglądem. Te rady mogą wydawać się dziwne dla żyjących w czasach przesadnej dbałości o ciało, w czasach „beauty”, domów mody itp. Każda przesada jest zła i nie chodzi o to, by koncentrować się wyłącznie na sprawach związanych z wyglądem zewnętrznym. Ważne jest to, by wewnętrzna radość i wdzięczność dla Boga za codzienne Jego dary znajdowały swój wyraz w naszym sposobie życia oraz wyglądzie.
DK. Zgadzam się, że tutaj mamy wreszcie pozytywną konkluzję całego tego negatywnego wywodu. Trzeba cieszyć się życiem dzisiaj, wierząc, że Bóg nas przyjął, przyjął nasze usiłowanie dobrego, sprawiedliwego i mądrego życia. Trzeba jeść, pić (również alkohol), ładnie się ubierać, korzystać z perfum, a także życia intymnego z żoną (werset poniżej). Wymienionych jest pięć (ponownie ta liczba) obszarów życia zmysłowego. Jeśli wino skojarzyć ze śpiewem i rozmowami (tak jak zauważyłeś – z „okazją”), to występują tutaj: smak (jedzenie), słuch (picie), wzrok (ubiór), węch (olejek, perfumy) i dotyk (seks). „Używaj (dostrzegaj, patrz) życia z ukochaną żoną” (następny werset) może oznaczać coś więcej niż tylko czułość i intymność. Użyte słowo „patrzeć” (a nie „cieszyć się”) sugeruje, że razem można podróżować, rozmawiać, cieszyć się dziećmi, domem, ogrodem i wieloma innymi codziennymi radościami.
Kazn. 9:9 Ciesz się życiem z żoną, którą ukochałeś po wszystkie dni swego marnego życia, jakie dał ci Bóg pod słońcem, po wszystkie dni swojej marności. To jest bowiem twój dział w życiu i w trudzie, który podejmujesz pod słońcem.
PL. Cóż to za rada: cieszyć się ukochaną żoną, prawda? Wydaje się tak oczywista! Dopóki nie doczytamy, że ta radość ma trwać i trwać, i trwać... po wszystkie dni wspólnego życia. Okazuje się, że nawet radowanie się ukochaną osobą – jeżeli ma być trwałe – wymaga wysiłku, poświęcenia uwagi i czasu, cierpliwości. Bo może przecież spowszednieć jak codzienny chleb, podobnie jak nadużywane wino.
Dlatego skupienie na potrzebach najbliższej, ukochanej osoby, która zgodnie z Bożym Słowem jest częścią nas samych (1 Mojż. 2:24),ma być jednym z podstawowych działań, które podejmujemy pod słońcem.
DK. Tutaj znów Kohelet przypomina sobie swoje ulubione słowo hewel – marność. Marne jest życie. Jest marnością, bo przemija. Niszczeje nie tylko ciało, zdrowie i uroda, ale również przedmioty, których używamy, pokarmy i napoje się psują, szaty zużywają, olejki wietrzeją, a z wiekiem nawet i o współżycie w małżeństwie niełatwo. Jednak ile się uda, tyle radości zmysłowych trzeba zaczerpnąć z życia, bo to jest nasz udział w trudzie pracy, którą wkładamy w doczesne bytowanie.
Kazn. 9:10 Wszystko, cokolwiek twoja ręka postanowi czynić, czyń z całej swojej siły; nie ma bowiem żadnej pracy ani zamysłu, ani wiedzy, ani mądrości w grobie, do którego zmierzasz.
PL. W kontraście z niebytem wszystko, co żyje, i każda myśl, zamierzenie, działanie są po prostu wspaniałe! Bóg, który z niczego powołał do życia wszechświaty, wszystko, co nas otacza, i nas samych, słowami mędrca zachęca swoje inteligentne stworzenie do działania, do aktywności, do kreowania pomysłów i ich realizowania. Tak jakby mówił: Stworzyłem cię, a teraz ty pokaż, co potrafisz! Masz na to pewien określony, ograniczony czas.
DK. To, co robimy, trzeba wykonywać intensywnie, z siłą (może po hebrajsku nie jest dosłownie powiedziane „z całej siły”, a tylko „z siłą”, ale oznacza to mniej więcej to samo). W grobie nie ma 1. pracy, 2. myśli (zamysłu), 3. wiedzy (daat), 4. mądrości. Jeśli potraktować te cztery elementy jako zachętę do pielęgnowania ich za życia, to jest to działalność i myślenie – cokolwiek postanowisz (myślenie), niech czyni twoja ręka (działanie). Do tego druga para oznacza praktyczną wiedzę, poznanie jakiegoś zagadnienia (daat) i mądrość, czyli umiejętność zastosowania inteligencji w praktyce.
© | ePatmos.pl