Przypowieść o synu marnotrawnym

31 maj 2013

Przypowieść o synu marnotrawnym

Autor:
Andrzej Nowak

Przypowieść tę znają nawet ludzie niewierzący, a wyrażenie „syn marnotrawny” weszło na stałe do naszego języka. Zazwyczaj wyciąga się z tego fragmentu ogólne wnioski dotyczące niezmiernej łaskawości i miłosierdzia Bożego wobec grzeszników. Przypowieść ta stanowi także dla każdego, kto z własnej winy popadł w poważne kłopoty, zachętę do szukania pomocy u Boga i u bliźnich. Przeanalizujmy ją zatem werset po wersecie.

Przypowieść o synu marnotrawnym to historia z 15. rozdziału ewangelii Łukasza, rozpoczynająca się od 11. wersetu tego rozdziału:

Pewien człowiek miał dwóch synów. I rzekł młodszy z nich ojcu: Ojcze, daj mi część majętności, która na mnie przypada. Wtedy ten rozdzielił im majętność. A po niewielu dniach młodszy syn zabrał wszystko i odjechał do dalekiego kraju, i tam roztrwonił swój majątek, prowadząc rozwiązłe życie. A gdy wydał wszystko, nastał wielki głód w owym kraju i on zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł więc i przystał do jednego z obywateli owego kraju, a ten wysłał go do swej posiadłości wiejskiej, aby pasł świnie. I pragnął napełnić brzuch swój omłotem, którym karmiły się świnie, lecz nikt mu nie dawał. A wejrzawszy w siebie, rzekł: Iluż to najemników ojca mojego ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Wstanę i pójdę do ojca mego i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko niebu i przeciwko tobie, już nie jestem godzien nazywać się synem twoim, uczyń ze mnie jednego z najemników swoich. Wstał i poszedł do ojca swego. A gdy jeszcze był daleko, ujrzał go jego ojciec, użalił się i pobiegłszy rzucił mu się na szyję, i pocałował go. Syn zaś rzekł do niego: Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko niebu i przeciwko tobie, już nie jestem godzien nazywać się synem twoim. Ojciec zaś rzekł do sług swoich: Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie też pierścień na jego rękę i sandały na nogi, i przyprowadźcie tuczne cielę, zabijcie je, a jedzmy i weselmy się, dlatego, że ten syn mój był umarły, a ożył, zginął, a odnalazł się. I zaczęli się weselić.

Kiedy poznajemy Jezusa, lgniemy do Niego całym sercem. Przez wiarę w Niego dostępujemy przebaczenia grzechów – stajemy się dziećmi Bożymi, synami Najwyższego. Zdarza się jednak, że człowiek stwierdza: „Boże, chcę korzystać z życia, zaznać tego, co sprawia mi przyjemność. Nie chcę Twoich ograniczeń, mam dosyć życia pod Twoim nadzorem. Chcę wolności, chcę bawić się i szaleć! W końcu coś mi się od życia należy!”. I wybiera życie w świecie szatana, życie „na maksa”, bez barier i zahamowań. Dopiero po pewnym czasie okazuje się, że taka wolność prowadzi do nałogów, do niemoralności i w końcu do zniewalających grzechów. Wszystko, co wydawało się przyjemnością, z czasem powszednieje i przestaje cieszyć. W sercu pojawia się pragnienie pokoju i prawdziwego szczęścia – pragnienie, którego jednak w takiej sytuacji nic nie może zaspokoić. Pojawia się także głód – głód tego, co się straciło. Serce opanowuje poczucie ogromnej pustki, której niczym nie można zapełnić.

Wtedy człowiek zachowuje się jak ten młodszy syn z przypowieści, który przystał do jednego z obywateli owego kraju, a ten wysłał go do swej posiadłości wiejskiej, aby pasł świnie.Hodowca świń, zwierząt kojarzących nam się z brudem, przywodzi na myśl szatana, który także dąży do uzyskania coraz większej liczebności ludzi skalanych grzechem, którzy czują się dobrze w rozwiązłości i w moralnym brudzie. W Piśmie Świętym znajdujemy podobne porównanie: jeżeli bowiem [ludzie] uciekają od zgnilizny świata przez poznanie Pana i Zbawcy, Jezusa Chrystusa, a potem oddając się jej ponownie zostają pokonani, to koniec ich jest gorszy od początków (…) spełniło się na nich to, o czym słusznie mówi przysłowie: Pies powrócił do tego, co sam zwymiotował, a świnia umyta – do tarzania się w błocie(2 Piotra 2:20 i dalej). Szatan „hoduje” nieczystych i potrzebuje do tego robotników, służących, niewolników. Pasienie świń to przenośnia implikująca służenie niemoralnym i nieczystym ludziom, zaspokajanie ich brudnych pożądliwości, oddawanie im siebie, swego czasu, a nawet przekonań.

Będąc w takim stanie, nie można zaspokoić pragnienia serca, głodu Boga. To, czym karmią się ludzie w tym świecie, nie uszczęśliwi człowieka, który żył kiedyś blisko Boga. Dlatego też często po wielu przykrościach i upokorzeniach przychodzi jednak refleksja: „Co ja tu robię? Przecież jestem nieszczęśliwy, jest mi źle. Żyjąc z Bogiem byłem radosny, było mi dobrze, a teraz umieram. Kończę z takim życiem, chcę wrócić do Boga, chcę żeby było jak dawniej”. Szybko jednak przychodzi i druga: „Nie cofnę przecież tego, co się stało. Wzgardziłem Bogiem i teraz nie jestem już godny nazywać się Jego dzieckiem, ale zostanę chociaż najemnikiem. Znowu zacznę Mu służyć i spełniać Jego wolę, a wówczas zniknie przynajmniej z mego serca ta pustka, ten duchowy głód”.

Decyzja: „WRACAM DO BOGA, DO OJCA!” jest najlepszą, jaką można w takiej sytuacji podjąć. Nasz Niebiański Ojciec z daleka wypatruje swojego dziecka, a gdy zdecydujemy się powrócić do Niego, On wychodzi nam naprzeciw, biegnie, bierze w ramiona i przytula z czułością. Nie robi wymówek i nie wymierza kary. Bóg Ojciec przywraca swe zagubione dziecko do godności syna. Pan Jezus w swojej opowieści pokazuje nam kilka pięknych symboli. Jednym z nich jest szata – sprawiedliwość Jezusa, która okrywa naszą nagość czyli grzechy. Innym – pierścień i sandały, które syn otrzymuje od ojca – czyli Boża pomoc w tym, co czynimy dla Niego, abyśmy byli gotowi do głoszenia Jego dobroci, do zwiastowania Ewangelii (Efez. 6:15).

Końcowy fragment przypowieści to nauka pokory i miłości wobec sióstr i braci. Jeśli ktokolwiek z nich zabłąkał się na bezdrożach świata, a jednak potem powrócił do przymierza z Bogiem, ma być traktowany przez współbraci tak jak traktuje go Bóg. Nasz Ojciec znowu błogosławi swemu synowi i w pełni przywraca go do łaski. Nawrócone dziecko Boże ma prawo do udziału w głoszeniu Ewangelii i może – a nawet powinno – dawać świadectwo swego życia.

Ojciec zawsze czeka na powrót swego dziecka. W przypowieści o synu marnotrawnym ojciec z radości wyprawia mu wspaniałą ucztę, na którą przyrządzić każe tłuste cielę. Uczta przy stole ojca obrazuje szczęśliwe, pełne pokoju życie z Bogiem. Zabite zwierzę przypomina natomiast, że Boże przebaczenie zawdzięczamy śmierci Jezusa. Jak ofiara składana przez Żydów w czasie Dnia Pojednania zapewniała całemu narodowi odpuszczenie win, tak śmierć Jezusa zapewniła nam, chrześcijanom, uwolnienie z grzechów, a wraz z nim pełnię radości i obfitość błogosławieństw Bożych.

Utracony syn ożył, podniósł się z grzechów, bo podjął decyzję o powrocie do Ojca. Chociaż zaginął, odszedł od Boga, to jednak odnalazł się, wrócił do społeczności ze Stwórcą, wrócił do życia. Troszczmy się o tych, którzy oddalają się od Boga, niestrudzenie namawiajmy, by tego nie robili, zachęcajmy, by wracali i nie dali się zwieść fałszywym i śmiertelnie groźnym urokom bezbożności. Szkoda na to życia.

Podobne tamatycznie



© | ePatmos.pl