Wiarą także Sara wzięła moc ku przyjęciu nasienia i mimo czasu wieku porodziła, gdyż miała za wiernego tego, który obiecał – Hebr. 11:11.
W 11. rozdziale Listu do Hebrajczyków wymienionych zostało z imienia szesnaście postaci, które wsławiły się bezprzykładną wiarą. Są wśród nich dwie kobiety. Pierwsza to Sara.
Piękna żona Abrahama jest biblijnym uosobieniem świętości i pokory, wzorem dla wszystkich pobożnych niewiast (1 Piotra 3:6). Jej uroda sprawiła, że dwukrotnie bywała uprowadzana przez obcych możnowładców, którzy pragnęli pojąć ją za żonę (1 Mojż. 12:15; 1 Mojż. 20:2). Mogła w tych sytuacjach poczuć się zaniedbana przez męża, który przedstawiał ją jako siostrę, by uniknąć śmierci.
Sara była bezpłodna. Zapewne bardzo cierpiała z tego powodu. Gdy w wieku około 75 lat straciła resztki nadziei na posiadanie własnego potomstwa, zaproponowała Abrahamowi, by jej służąca Hagar urodziła dla niej dziecko: Ponieważ Pan zamknął mi łono, abym nie rodziła, zbliż się do mojej niewolnicy; może z niej będę miała dzieci – 1 Mojż. 16:2. Podobny układ dość dobrze zdał egzamin w przypadku żon Jakuba i ich służących, które rodziły dzieci „na kolanach” swych pań (1 Mojż. 30:3,9). Hagar jednak, dumna Egipcjanka, gdy tylko zaszła w ciążę z Abrahamem, zaczęła pogardzać jego bezpłodną żoną, nie mając najwidoczniej zamiaru wywiązać się z umowy, że urodzone przez nią dziecko zostanie przypisane jej pani. W czasie próby ucieczki anioł Pański nakazuje jej powrót i pokorne poddanie się Sarze (1 Mojż. 16:9). Hagar wraca, ale chyba nie rodzi syna „na kolanach” swej pani, skoro później Ismael nazywany będzie synem Hagary (1 Mojż. 21:9) i ostatecznie zostanie razem z nią wypędzony.
Nie wiemy, w jaki sposób cała ta dramatyczna sytuacja wpłynęła na postawę Sary oraz na jej stosunki z Abrahamem. Na podstawie pewnej krótkiej wypowiedzi możemy się tylko domyślać, że szlachetna żona Abrahama miała jednak do męża pretensję o to, że nie zachował się do końca poprawnie w tej złożonej sytuacji rodzinnej: Krzywdy mojej tyś winien (1 Mojż. 16:5) – zarzuca mu, gdy służąca zaczyna nią pogardzać. Czy jej ocena była słuszna, czy przesadzona, trudno wnioskować na podstawie zwięzłego opisu sytuacji. Dość na tym, że Abraham się ani nie broni, ani też nie gani swej żony za twarde słowa. Być może poczuwał się w pewnej części do winy za konflikt, którego skutki będą ciągnąć się przez tysiące lat, jako że potomkowie Ismaela, Arabowie, będą z zazdrością, a nawet nienawiścią traktować potomków Izaaka, późniejszych Izraelitów.
Około piętnaście lat później, gdy Sara zbliżała się do już dziewięćdziesiątki i dawno przestała miewać zwykłe u kobiet oznaki zdolności do zajścia w ciążę (1 Mojż. 18:11), pojawia się w namiocie Abrahama wieść o tym, że jego prawowita żona urodzi syna. Zapowiedź ta wywołuje uśmiech na twarzy Sary. Czy był to gorzki uśmiech sceptycyzmu, czy też objaw radości i nadziei, w którą doprawdy trudno było uwierzyć, nie dowiemy się z opisu biblijnego. Sara najpierw w strachu wypiera się swojego śmiechu, ale później nazywa swojego syna Jicchak – czyli „będzie się śmiał”, gdyż, jak mówiła: Śmiech mi uczynił Bóg; ktokolwiek usłyszy, śmiać się będzie ze mną (1 Mojż. 21:6), gdzie słowa „śmiać się będzie” przetłumaczone zostały z hebrajskiego jicchak.
Autor jedenastego rozdziału Listu do Hebrajczyków za akt wiary Sary uznaje to, że – jak tłumaczy Biblia Gdańska – „wzięła moc ku przyjęciu nasienia”. Po grecku zdanie to brzmi: dynamin eis katabolen spermatos elaben. Z tych pięciu słów dwa są dość łatwo rozpoznawalne. Dynamis to siła, a sperma to nasienie. Najciekawsze i zarazem najbardziej skomplikowane jest jednak znaczenie słowa katabole. W literalnym sensie oznacza ono „wytrysk”, a w połączeniu ze słowem sperma – spłodzenie. To dlatego większość tłumaczy przekłada to zdanie najprościej jak się da: „wzięła moc poczęcia”. Nie jest to jednak tłumaczenie całkowicie wierne, gdyż znika z niego wyraz „nasienie”. Gdyby autor tej wypowiedzi dodał jeszcze jedno słowo: wzięła moc ku przyjęciu wytrysku nasienia, to wszystko byłoby jasne. Ale tak nie napisał, a przecież trudno byłoby zgodzić się ze stwierdzeniem, że Sara wzięła moc ku wytryskowi nasienia, gdyż to odpowiadałoby raczej męskiemu udziałowi w akcie poczęcia.
Nieco inaczej objaśnia te słowa przekład interlinearny (Vocatio), gdzie pod słowem katabole podpisano polskie: „położenie fundamentów” – „moc ku położeniu fundamentów nasienia otrzymała”. W przypisie podanych jest jeszcze kilka innych możliwości interpretacji tego fragmentu wynikających z dodanego w niektórych rękopisach słowa „bezpłodna” (gr. steira). Słowo katabole wg czwartego znaczenia podawanego przez Abramowiczównę, a wywodzącego się z greckiego tłumaczenia hebrajskich Pism Świętych, może też oznaczać „położenie fundamentów, stąd budowa, LXX, met. początek, rozpoczęcie”. Idąc za tym tropem można by akt wiary Sary opisać następująco: Uwierzyła, że jej dziecko stanie się fundamentem obiecanego nasienia obietnicy, na którym zbudowany będzie dom całego narodu wywodzącego się z Abrahama. Tak opisana wiara oznaczałaby coś znacznie większego niż tylko to, że uwierzyła w możliwość urodzenia dziecka. Wierzyła bowiem także w obietnice, które były związane z jego narodzeniem. Izaak miał stać się fundamentem owego „nasienia”, które rozmnożone jak gwiazdy na niebie i piasek na brzegu morza zapewni błogosławieństwo wszystkim narodom ziemi.
Wedle tych dwóch interpretacji tekstu greckiego akt wiary, jakim wykazała się Sara, mógł polegać albo na (1) wzięciu mocy ku przyjęciu do swego łona nasienia Abrahama, tak by mogła począć i narodzić syna, albo też na (2) wzięciu mocy ku wydaniu na świat „nasienia”, mającego stać się fundamentem przyszłych błogosławieństw Abrahamowych. Ta druga interpretacja jest szersza i zawiera w sobie pierwszą. Ponadto jest ona lepiej uzasadniona w oryginalnym tekście greckim.
W obu jednak przypadkach owa dziewięćdziesięcioletnia kobieta musiała podjąć współżycie ze swym mocno podstarzałym mężem. Możemy się domyślać, że małżeństwo to nie było aktywne w tym obszarze, skoro Sara stwierdza: Gdym się zestarzała, rozkoszy zażywać będę; i pan mój zestarzał się (1 Mojż. 18:12). Być może już od czasu historii z Hagarą Sara nie współżyła ze swoim mężem. Teraz zaś na głos anioła mieli położyć się znów blisko siebie i zacząć od początku to, czego od dawna nie robili. Można sobie łatwo wyobrazić, ile uprzedzeń musiała pokonać w sobie Sara, by po piętnastu latach znów przyjąć Abrahama w swoim namiocie. Mężczyźni bywają w tych sprawach mniej skomplikowani. Kobieta musi odpowiednio ułożyć sobie życie emocjonalne, by z radością wydać na świat potomstwo. A zapewne jest tak, że im jest bardziej dojrzała i doświadczona, tym głębsze bywają jej emocjonalne wymagania. Dlatego samo podjęcie współżycia z Abrahamem było już dowodem wielkiej wiary, jaką posiadała Sara.
Jest jednak w jej wierze jeszcze ważniejszy element, który sprawia, że staje się ona wiecznym wzorem dla wszystkich wierzących. A wiara jest gruntem tych rzeczy, których się spodziewamy (Hebr. 11:1). Wiara Sary była gruntem nadziei, że właśnie w Izaaku ziści się Boża obietnica z raju o nasieniu niewiasty mającym zmiażdżyć głowę węża (1 Mojż. 3:15). Wierzyła w to, bo miała za wiernego Tego, który obiecał.
© | ePatmos.pl