Okrzyk, jęk, śmiech, to odruchowe, biologiczne sposoby wrażenia emocji, myśli, doznań. Są najprostszymi narzędziami komunikacji pomiędzy ludźmi. Niewystarczającymi. Złożoność życia, tym bardziej życia społecznego, wymaga o wiele doskonalszych.
Wydawać się mogło, że starożytny wynalazek pisma alfabetycznego wyprze zupełnie metodę „obrazkowego” opisywania codzienności, bo radykalnie zmniejszał ilość używanych znaków odnosząc je do dźwięków – głosek, a nie całych pojęć. O dziwo! W realno-wirtualnej rzeczywistości naszych czasów „pismo obrazkowe” ma się zupełnie dobrze. Po wielu wiekach przysłowiowa „strzałka” nadal wskazuje kierunek. Ikony informacyjne, znaki drogowe, loga są wystarczająco dokładnym przekazem, często bardziej wyraźnym i mocniejszym niż pełny opisowy tekst. W mowie potocznej i pisanym przekazie tendencją jest skrót, uproszczenie, używanie słów nowych, slangowych, zawierających poza informacją, również niezbędną emocję. Królują hasła, pin-y, nip-y i jak najkrótszy tekst.
Wartość słów jednak pozostała. Jesteśmy w stanie przy ich pomocy opisać każde wrażenie i sytuację. Pojedyncze słowa są mniej lub bardziej „ważne”, bo nadają nazwy rzeczom, uczuciom, do których przywiązujemy mniejszą lub większą wagę. Biblijny tetragram JHWH to cztery znaki, które, poprzez swoje znaczenie, nabrały wartości uniemożliwiającej umieszczenie ich w pospolitych zdaniach, pospolitych miejscach. Wartość słów zależy również od tego w jakim znajdują się kontekście. Bywa, że szlachetne słowa celowo umieszcza się w ironicznej oprawie, aby podkreślić nienawiść lub pogardę.
Innym przypadkiem, ten szczególnie nas interesuje, jest wpływ pojedynczego słowa na cały kontekst. W dłuższym ciągu myślowym niektóre ze słów lub ich przemyślane połączenie, determinują sens całej wypowiedzi. Mogą ją wzmacniać, wyostrzać, lub relatywizować, osłabiać moc przekazu. Jeden wyraz może być osią wypowiedzi. Może też, dodany, zasugerować zupełnie odmienne wnioski. Ten problem jest istotny dla języka prawnego i wszelkich tekstów obciążonych skutkami poważnych decyzji.
A jak to jest z tekstem biblijnym? Dwojako. Prosty przekaz ewangeliczny, niezbędny dla przemiany wewnętrznej każdego z nas, nie wymaga doskonałej precyzji. Ma jednak swoje głębie i czasami… zacytuję św. Piotra Apostoła : ...są w nich trudne do zrozumienia pewne sprawy, które ludzie niedouczeni i mało utwierdzeni opacznie tłumaczą, tak samo jak i inne Pisma, na swoją zgubę” (2 Piotra 3:14-16).
Tekst, słowo, Słowo Boże służy komunikacji. Może być nieopatrznie lub z premedytacją, źle odczytane, źle stosowane. To jednak, uwzględniając Piotrowe napomnienie, musimy pozostawić do oceny Panu Bogu.
Wróćmy do roli poszczególnych słów w kontekście.
Święty Mateusz tak wspomina w swojej Ewangelii wieczór pożegnalny z Mistrzem z Nazaretu:
A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: „Bierzcie, jedzcie, to jest Ciało moje”. Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: „Pijcie z niego wszyscy; bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów” (Ew. Mat. 26:26).
Bierzcie, jedzcie, to jest Ciało moje...– proste.
Dlaczego ewangelista Jan, ukochany uczeń, nic o tym ważnym momencie nie pisze? O tym najważniejszym momencie, zważywszy późniejszą liturgię chrześcijaństwa. Opisuje umycie nóg uczniom. Cytuje ważne słowa nowego przykazania miłości, słowa o drodze do Ojca, przyjściu Pocieszyciela, o powrocie Pana i ponownym spotkaniu… Nie ma „chleba i wina”! Czyżby uznał ten moment za nie wystarczająco ważny? To jest nie do pomyślenia!
Ewangelista święty Łukasz, który, jak pisze we wstępie (Łuk. 1:1-4), postanowił zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać po kolei, dodaje do słów Jezusa, cytowanych za św. Mateuszem, jedno ciekawe zdanie: Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie połamał go i podał mówiąc: „To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę”.
Moment ten przypomni później Apostoł Paweł w swoim 1 Liście do Koryntian w bardzo niemiłym dla tego zboru kontekście. Wypowiedź rozpoczyna mocnym zdaniem: Ja bowiem otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, kiedy został wydany wziął chleb… Daje do zrozumienia że miał w tej sprawie osobne objawienie. Nie jedyne zresztą, o czym pisze we wstępie listu do innego zboru – Galacjan. Paweł nie był tam, ale zna szczegóły. Dwa razy, w kontekście chleba i wina cytuje słowa Mistrza: Czyńcie to na moją pamiątkę i Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę. Jak gdyby chcąc dokładniej wytłumaczyć sens prośby PanaJezusa,apostoł dodaje:Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb, albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie (1 Kor. 11:23-27).
Do całości obrazu dopowiedzieć trzeba jeszcze jedno. Wyobrażam sobie (to jest moje wyobrażenie), że Pan Jezus zaakcentował słowo „moją”. Wieczór był szczególny. Obchodzili, podobnie jak inni Żydzi, Paschę – pamiątkę wyjścia, uwolnienia narodu z niewoli egipskiej w czasach Mojżesza. Podczas narodowej, żydowskiej pamiątki Pan Jezus wprowadza nowy obyczaj, nową, wielką Pamiątkę.
Te trzy wyrazy: „na moją pamiątkę” zmieniają zupełnie sens tego rysu liturgii. Te trzy wyrazy burzą sens eucharystii. Jak można żyć bez tego? A nasi ojcowie, a dziadowie, a powaga Kościoła?
A jednak. Trzy wyrazy.
Inne, równie znaczące miejsce. Ten sam apostoł. Znowu wie, znowu miał objawienie:
Zapewniam was, bracia, że ciało i krew nie mogą posiąść królestwa Bożego, i że to, co zniszczalne, nie może mieć dziedzictwa z tym, co niezniszczalne. Oto ogłaszam wam tajemnicę: nie wszyscy pomrzemy, lecz wszyscy będziemy odmienieni. W jednym momencie, w mgnieniu oka, na dźwięk ostatniej trąby – zabrzmi bowiem trąba – umarli powstaną nienaruszeni, a my będziemy odmienieni (1 Kor. 15:50-52).
Te zdania zamykają cały wykład, który ma na celu uświadomić braciom, że przyszłość nie może być „cielesna” – materialna. Że spotkanie z Panem i udział w Bożym Królestwie, to nie materia, to nie kontynuacja znanej doczesności. Zupełnie nowa jakość istnienia. Zniszczalne przyodziewa się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, w nieśmiertelność. Wszyscy będziemy odmienieni. Stanie się to w jednym momencie, „w mgnieniu oka”.
Pozostaje jedna trudność. Mistrz obiecał im w wieczerniku: a gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie ja jestem. Ale przecież jedni nie żyją, a drudzy ciągle czekają na Pana? Jak się to stanie? Paweł nie odpowiada Koryntianom. Tego pytania nie stawiają. To jest problem innej społeczności – Tesaloniczan. Pisze do nich: Nie chcemy, bracia, waszej niewiedzy co do tych, którzy umierają, abyście się nie smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei (1 Tes.4:13). Tutaj Apostoł przedstawi scenariusz „porwania na powietrze”:
Wymieniłem (zacytowałem) elementy tego wydarzenia. Jest gest ze strony Pana – „zstępuje” z nieba, przychodzi powtórnie, aby ich zabrać do siebie, tak jak obiecał. Jest porwanie w powietrze, na obłoki naprzeciw Niego. Przemiana opisana jest we wcześniejszym fragmencie z Listu do Koryntian: „umarli powstaną nienaruszeni, a my będziemy odmienieni”. Wszystko spina jedno, krótkie sformułowanie: „wraz z nimi”. Ci, którzy powstali nienaruszeni i żywi, odmienieni, RAZEM zostaną połączeni z Panem.
Wyraz RAZEM (wraz z nimi, wespół, razem) nie pozwala podtrzymać teorii o długim okresie zabierania do nieba pojedynczo, po naturalnej śmierci każdego z wybranych.
Jest to klasyczny przykład jak dwa, trzy słowa w tekście determinują tłumaczenie całości i, oczywiście, wszystkich wniosków z tego tekstu wyprowadzonych.
Niektórzy powiedzą: przecież to da się jakoś uzgodnić, bo przecież są przesłanki na inny scenariusz. Inni jeszcze: „wierzę inaczej, tak jestem przekonany...”
A jednak RAZEM. Paweł dodaje: to bowiem głosimy wam, jako słowo Pańskie.
Cytaty: Biblia Tysiąclecia, Pallottinum 1971
© | ePatmos.pl