Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. (...) A chleb, który ja dam, to moje ciało, które ja dam za życie świata – Jan 6:51.
Jezus jest żywym chlebem – żywą istotą, która ma życie w sobie (Jan 5:26) i może tego życia udzielać innym. Niestety wśród chrześcijan popularniejszy jest kult „martwego” Jezusa. Ze szlachetnych intencji uczczenia śmierci Jezusa, która tak wiele znaczy dla odkupienia, zrodził się kult krzyża i martwej figury na nim wiszącej. Centralne święto protestanckie – Wielkanoc, zamiast podkreślać radosne znaczenie odkupienia dzięki ofierze życia Jezusa, przerodziło się w adorację Jego śmierci. Również katolickie misteria i marsze wielkanocne raczej przerażają swą teatralnością, niż niosą pociechę zbawienia.
Jezus ma być żywym chlebem. Niestety, czasem nawet dla tych, którzy pielęgnują swoją religijność w sercu i umyśle, Jezus bywa martwym bohaterem Ewangelii, nauczycielem sprzed dwóch tysięcy lat. Istnieje w Księdze i refleksjach na temat jej zapisów. Tymczasem Jezus żyje, zasiada po prawicy Ojca w niebie i jest gotowy stać się bohaterem i nauczycielem codziennego życia każdego ze swych naśladowców – dzisiaj!
W przytoczonym zdaniu Jezusa występuje sprzeczność czasów. Jezus jest żywym chlebem, ale jest nim Jego ciało, które dopiero da za życie świata. Słuchacze Jezusa nie byli w stanie skorzystać z chleba Jego nauki. Możliwe się to stało dopiero dzięki ofierze życia Jezusa i zesłaniu mocy ducha świętego, wprowadzającej Jego uczniów w całość prawdy. Oświeceni apostołowie przekazali swym następcom chleb żywej nauki Jezusa. Spożywajmy go, korzystajmy z odkupienia, ale z tą myślą, że Jezus jest żywy i czeka ze swym chlebem na nasze zaproszenie. Wpuśćmy Go i jedzmy Jego chleb, by żyć wiecznie.
Rabbi Jeszua Ha-Nocri – PRZYKAZANIA na każdy dzień roku (fragment),
Daniel Kaleta
refleksja na 6 listopada, str. 317
© | ePatmos.pl