Kto nie wchodzi do owczarni drzwiami, ale wchodzi inną drogą, ten jest złodziejem i bandytą – Jan 10:1.
Dla obecnych naśladowców Jezusa sprawa powinna być prosta. Pasterzem jest Jezus i poza Nim nie ma autorytetów, które zasługiwałyby na podobne uznanie. Dzisiaj chrześcijanin nie musi wybierać między faryzeuszami a Jezusem. Tylko On wszedł drzwiami prawa Bożego, wpuszczony przez odźwiernego proroctw, a owce poznały Jego głos i udały się za Nim, opuszczając narodową zagrodę Izraela.
Uznanie Jezusa za osobistego pasterza czy też za głowę całego Kościoła, choć całkiem realne, ma jednak charakter abstrakcyjnego aktu dokonującego się w sferze uczuć oraz intelektu, bez konieczności łączenia tego wyznania wiary z praktyką społecznego życia zboru czy kościoła. Jezus jest obecny wszędzie tam, gdzie gromadzi się dwóch lub trzech w Jego imię (Mat. 18:20), ale jest to obecność duchowa. Widzialni są za to pastorzy, kaznodzieje i innego rodzaju duchowni, którzy zwołują i prowadzą owce, wskazują pastwiska i wodopoje, stają się autorytetami i realnymi przywódcami swoich środowisk.
I w tym miejscu zaczyna się trudne zadanie oceny, czy wchodzą oni drzwiami, czy znani są odźwiernemu, czy można rozpoznać w ich głosach ton arcypasterza (1 Piotra 5:4). Jeśli nie, to znaczy, że są złodziejami i rozbójnikami, których nie tylko nie należy uznawać, ale trzeba się strzec, by nie kradli owiec Jezusa, by nie stawali się zamiast Niego głowami, by nie strzygli nie swoich owiec, nie zabijali ich i nie karmili się ich mięsem. Niełatwe to zadanie, bo fałszywi pasterze chętnie pozują na Jezusa, przyprawiają sobie rogi baranka, ale mówią jak smok (Obj. 13:11). Strzeżmy się. Pasterzem jest tylko ten, kto wchodzi drzwiami.
Rabbi Jeszua Ha-Nocri – PRZYKAZANIA na każdy dzień roku (fragment),
Daniel Kaleta
refleksja na 20 listopada, str. 331
© | ePatmos.pl