Według Wikipedii słowo „żargon” nabrało pejoratywnego znaczenia i określa język specjalny, do którego ma się pogardliwy stosunek. Dlatego podobno zostało wyparte przez termin „slang”. To, o czym chciałbym napisać, nie jest nacechowane ujemnymi emocjami. Nie mam też pogardliwego stosunku do języka środowiskowego badaczy Pisma Świętego, pewnie sam go używam, ale mimo wszystko wydaje mi się, że słowo „żargon” najlepiej go określa.
Na niedawnych konwencjach (czyli zjazdach lub konferencjach) badaczy Pisma Świętego odbywały się uroczystości chrztu przez całkowite zanurzenie w wodzie. Słuchałem sympatycznych wykładów (czyli kazań) okolicznościowych, wygłaszanych przez moich znajomych. Pięknie przemawiali, informowali, zachęcali. Zmartwiło mnie tylko jedno. Publikując nagrania tych kazań w internecie, pomyślałem, że jeśli posłucha ich ktoś spoza środowiska badaczy, to będzie przekonany, że chrzczą się oni przez „zasiadanie na pierwszej ławce”.
Nie chciało mi się liczyć, ile razy padło to określenie. Również w wypowiedziach prowadzących (czyli moderatorów) oraz kolejnych mówców. Na większości spotkań badaczy Pisma Świętego dawno już nie ma ławek (tutaj potrzebne jest wyjaśnienie: bywały one na wiejskich zjazdach, gdzie – z braku krzeseł – na drewnianych słupkach wbitych w ziemię układano deski, które służyły za miejsca do siedzenia), a mimo to osoby przystępujące do chrztu ciągle „siadają na pierwszej ławce”. Niektóre młodsze osoby dostosowały to stwierdzenie do współczesnych realiów i oto kandydaci do chrztu „siadają w pierwszym rzędzie”.
Podpowiadam: można powiedzieć „osoby przystępujące do chrztu”, „siostry i bracia, którzy postanowili oddać się Bogu na służbę”, „ci, co pragną stać się uczniami i naśladowcami Jezusa”, „którzy zrezygnowali z własnego życia i postanowili oddać je Bogu” itd. itp. Można się prześcigać w ładnym nazywaniu tego, co robią osoby przyjmujące chrzest przez zanurzenie w wodzie, ale nie, oni „siadają na pierwszej ławce” (i tutaj znów wyjaśnienie: według zwyczaju badaczy Pisma Świętego osoby przystępujące do chrztu wysłuchują najpierw kazania, po którym zadaje im się kilka prostych pytań – czasami wyjątkowo tylko jedno – w rodzaju, czy wierzą w Jezusa i pragną żyć zgodnie z Jego nauką. Z tego względu muszą znajdować się z przodu, tak by mówca mógł do nich bezpośrednio się zwrócić i usłyszeć ich „tak” lub przynajmniej zobaczyć skinięcie głową).
Wszystko pięknie, tylko tak wiele trzeba wyjaśniać. Tymczasem wystarczyłby jeden z wielu pięknych zwrotów, które są łatwo zrozumiałe dla wszystkich osób znających język polski. Trzeba też pamiętać, że nazywanie zmienia nasz sposób postrzegania zjawisk. Może się tak stać, że określając osoby przystępujące do chrztu mianem „tych, którzy siadają w pierwszej ławce”, zaczniemy rzeczywiście przykładać większą wagę do zasiadania w pierwszym rzędzie, niż do samego aktu zanurzenia w wodzie. Przesadzam? Mam nadzieję, że tak.
Kiedyś zapisałem sobie taką myśl, że w badackim niebie święci będą siedzieć na liniach, jak ptaki na wiszących kablach. No bo tak się przecież dawniej mówiło, że Jezus po zmartwychwstaniu znalazł się na linii L, a Kościół zasiądzie z Nim kiedyś na linii K. Tego już nie będę objaśniał. Kto nie rozumie, niech zajrzy do pierwszego tomu (czyli do pierwszego z serii sześciu tomów „Wykładów Pisma Świętego”, zatytułowanego „Boski plan wieków”).
To prawda, że żargon ułatwia i przyśpiesza porozumiewanie się. Ma jednak pewne wady. Jest hermetyczny i utrudnia kontakt z otoczeniem. Upraszcza język, co niekoniecznie jest jego zaletą. A także, niestety, ma zwrotny wpływ na osoby posługujące się żargonowymi określeniami. To też niekoniecznie musi być wpływ pozytywny.
Jedną z cech boskości jest różnorodność i bogactwo. Wystarczy tylko spojrzeć na stworzoną przez Niego florę i faunę. Naśladujmy Go pod tym względem.
© | ePatmos.pl