Znam dobrze tylko język polski, choć czasami pojawiają się wątpliwości, czy rzeczywiście znam. Z dumą pisał Mikołaj Rej, że „Polacy nie gęsi, iż swój język mają” i jako pierwszy zaczął tworzyć wyłącznie w ówczesnej polszczyźnie. Wiele lat później Juliusz Słowacki zwierza się: „Chodzi mi o to, żeby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa”. To wcale nie taka łatwa umiejętność. Nazywanie myśli, zdążanie za nimi, mówienie w sposób ładny i sensowny wymaga wielu ćwiczeń. W pisaniu jest podobnie. Czytelnik bowiem łatwiej niż słuchacz wyłapie, co jest „watą”, wypełniaczem tylko, a która myśl stanowi istotę.
Znajoma, która zresztą niezbyt poprawnie używa języka, przyklasnęła wnukowi, że po co się polskiego uczyć, skoro go umiemy. Umiemy – w stopniu komunikacyjnym, ale przy ilości gwar, przy niedbałości i pędzie w różnych środowiskach, by się wyróżniać, by czymś zabłysnąć, jasność przekazu bywa różna. Kiedyś przysłuchiwałam się dziewczynom w kolejce i usiłowałam wyłowić z potoku słów, o czym mówią, ale było to trudne. Mówiły szybko, niedbale, połykały końcówki. Obcokrajowiec nie zrozumiałby nic.
Podczas zajęć z językoznawstwa zadziwiałam moje młodsze koleżanki, skąd wiem, co to jest kierz czy kim jest świekra. To akurat słowa z Biblii tzw. Gdańskiej, z którą związana jestem od dziecka, a której słownictwo, składnia wielu wypowiedzi bliższe są Janowi Kochanowskiemu niż współczesnemu czytelnikowi. Przykłady? Ano do budowy przybytku, kiedy Izraelici opuścili Egipt, wyszukano dwóch dowcipnych mężczyzn (np. 2 Mojż. 36:2). W innym miejscu pojawia się określenie zmyślnych, czyli nie takich, co to jakieś żarty mają robić, ale sprytnych do wykonywania różnych, niezwykle precyzyjnych prac. Ale już Pismo Święte „pilnie i wiernie przetłumaczone w 1632 roku z języka greckiego i hebrajskiego na język polski, z uwspółcześnioną gramatyką i uaktualnionym słownictwem”, ma ten tekst w innym brzmieniu: „I Mojżesz wezwał Besalela i Oholijaba i każdego uzdolnionego mężczyznę”.
W Psalmach Dawid często używa określenia podać tył: „nieprzyjaciele moi niech tył podadzą” czyli „niech uciekną” (Psalm 6:10). I jeszcze mój ulubiony fragment z niezrozumiałym słownictwem: „Dnia onego odejmie Pan ochędóstwo podwiązek, także czepce i zawieszenia, piżmowe jabłka, i manele, i zatyczki, biretki, i zapony, i bindy, i przedniczki, i nausznice, pierścionki, i naczelniki, odmienne szaty, i płaszczyki, i podwiki, i wacki, zwierciadła, i rantuszki, i tkanki, i letniki”. O czym prorok pisze? Można sprawdzić we współczesnych przekładach 🙂 (Izajasz 3:18-23).
I choćby na poziomie języka można i warto obserwować rozwój ludzkiej myśli. Warto więc nasz język poznawać, nawet pojedyncze słowa, ciekawe określenia, choć ważny jest kontekst, zwłaszcza ten historyczny, pozwala bowiem lepiej rozumieć przesłanie Najwyższego. A przecież głównie o to chodzi.
© | ePatmos.pl