W szary, ponury, jesienny dzień potrzebna mi odporność nie tylko na różne wirusy, które ta pora roku obficiej przynosi, nie wyłączając tego wyjątkowego, który nie chce nas opuścić i jest ciągle groźny. Muszę uważać także na ataki różnymi ofertami, korzyściami, okazjami absolutnie wyjątkowymi. Oszuści udoskonalają swoje metody, sprzedawcy nie tracą czasu. Zawsze są jakieś święta. Sugestywnie kuszą: buty, sukienki, torebki, elegancka bielizna, wszystko potrzebne ci od zaraz! Lubię kupowanie, lubię mieć różne rzeczy, ale coraz częściej pytam siebie, czy rzeczywiście jest mi potrzebne to, co przykuwa wzrok od razu po włączeniu komputera. Jedynie przy książkach nie pojawia mi się ostrzegawcze światełko. Nie przeczytam wszystkiego, co chciałabym, muszę wybierać. Jednak wielu pokusom ulegam.
I kupiłam „Ostatnie fastrygi”. To rozmowa Agnieszki Piśkiewicz-Bornstein z Irit Amiel, pisarką, poetką, autorką niezwykłych biograficznych opowieści, do dziewięćdziesiątki piękną kobietą. „Osmaleni” to tytuł zbioru opowiadań, a tak nazwała siebie i tych Żydów, którzy przeżyli Holocaust, ale z traumą zmagają się całe życie. Długo miała pretensje, że ojciec tylko ją wypchnął ku życiu (cała rodzina zginęła w Treblince), potem w pięknym wierszu wylicza jednak, ile istnień w ten sposób ocalił. Po to przeżyła. I po to, by dawać świadectwo, jak naprawdę było jeszcze długo po wojnie i czego już pokolenie jej wnuków nie potrafi zrozumieć.
Ale czytam też książki pożyczone. Dzięki Bogusi, pochodzącej z Krzeszowic, dowiedziałam się o dokonaniach Stanisława Jedlewskiego. Miejscowość znam jako stację kolejową przed Krakowem albo napisy na znakach drogowych. A to ładna okolica, z niepowtarzalną historią. Gubernator Frank w czasie okupacji z pałacu Potockich zrobił sobie elegancką rezydencję, drugą po Wawelu. Niestety, pałac w Krzeszowicach został mocno zniszczony przez sowietów, ale gdy wybitny pedagog, pasjonat, wymyślił, że byłby to idealny dom/szkoła dla młodych ludzi mocno doświadczonych przez wojnę, i z wielkim trudem, nieprawdopodobnym zaangażowaniem przygotował placówkę, dobrał zespół nauczycieli, równie jak on zapalonych do pomysłu, nie mogło się nie udać. Nie miał to być sierociniec, lecz szkoła przygotowująca kadry nauczycielskie dla odradzającego się kraju. Państwowy Zakład Wychowawczo-Naukowy dla Młodzieży Osieroconej opisała Małgorzata Michel w książce „Pałacowe dzieci. Rzecz o pedagogii Stanisława Jedlewskiego”. Swym dziełem stawia swoisty pomnik tej niezwykłej, mądrej aktywności. Niestety, zawirowania ustrojowe przeszkodziły w działaniu, ale dobro zostało na zawsze w pamięci wielu wybitnych absolwentów.
Lubię opowieści Mariusza Szczygła. Kupiłam już jakiś czas temu, ale dopiero niedawno zaczęłam czytać jego „Osobisty przewodnik po Pradze”. Oczywiście, po lekturze kilku rozdziałów, natychmiast zapragnęłam pojechać do tego niezwykle pięknego miasta. Lubię też czeski humor, ale i smażony ser najlepiej smakuje mi tylko u nich 🙂
U syna na półce stoi „Diuna”. Pojawił się film, słyszałam dużo dobrych opinii o tych dziełach. Zaczęłam czytać i gdyby nie to, że dzieci zaprosiły mnie w innej sprawie, „weszłabym” w tę obszerną opowieść, choć fantasy nie czytam ani nie oglądam. Zajrzałam też do książki „Chamstwo”, a tam wzmianka o braciach polskich, którzy wyemigrowali z Polski po prześladowaniach i zaznaczyli swą obecność w Ameryce. Podejrzewam, że książka ma więcej tajemnic, ale zostawiam ją sobie na czas, kiedy znów będę u syna.
Pojawiła się biografia Stanisława Lema napisana przez Agnieszkę Gajewską: „Wypędzony z wysokiego zamku”. W jednej z recenzji znalazłam zdanie: „Dlaczego o tym nie opowiadają nam historycy, dopiero z książek biograficznych musimy się dowiadywać tylu faktów?”. No i dobrze – to powód, by takie książki też czytać.
Na wieczność planuję lekturę ksiąg, o których wspomina Biblia: „Księga rodu Adama” (1 Mojż. 5:1); „Księga wojen” (4 Mojż. 21:14); „Księga Jaszara” (2 Sam. 1:18). Choć bardziej intrygują mnie „Księgi żywota od założenia świata” (Obj. 17:8, 20:12 czy 5:1) albo te wspomniane w Księdze Daniela – „Księgi pamięci” (7:10, 12:1). Jest jeszcze „lecąca księga” (Zach. 5:1). Natomiast w księdze „O królach Medskich i Perskich” opisano między innymi zacność Mardocheusza, wuja królowej Estery, który był drugi na stanowisku po królu Aswerusie (Estery 10:2).
Odetchnęłam z ulgą. Dowiem się zatem tego, czego nie zapisano w Biblii, albo i tego,
czego nie potrafię wyczytać pomiędzy linijkami. Może wreszcie wyjaśni się wiele szczegółów, o które prowadzone są spory, bo – wspomniane jednym zdaniem albo krótką opowieścią – zostawiają furtkę dla wielu interpretacji.
© | ePatmos.pl