7 czerwca 1961 roku w Jerozolimie, w sali Domu Ludowego Bejt ha-Am zmienionej w salę sądową, na oczach blisko 450 dziennikarzy z Izraela i całego świata oraz kamer amerykańskiej stacji NBC, pisarz Jechiel Dinur znany jako Kacetnik mdleje na miejscu dla świadków w trakcie składania zeznań w słynnym procesie Adolfa Eichmanna.
Kacetnik, który przeżył Oświęcim, był jednym z ponad stu świadków oskarżenia – „ocalałych”, których głos po raz pierwszy zabrzmiał tak głośno i dobitnie. Do skazania Eichmanna wystarczyłyby zgromadzone dokumenty i jego zeznania. Ale w zamierzeniu oskarżyciela proces ten miał być nie tylko osądzeniem jednego skrupulatnego w wykonywaniu rozkazów niemieckiego urzędnika, ale oskarżeniem całego cywilizowanego świata zachodniego. Prokurator Gideon Hausner mówił w imieniu „sześciu milionów oskarżycieli... których prochy leżą na wzgórzach Auschwitz i polach Treblinki, spłukiwane przez polskie rzeki, a ich groby rozrzucone są wzdłuż i wszerz Europy…”*. Dlatego przez dziesiątki godzin zgromadzeni na sali sądowej a za ich pośrednictwem czytelnicy, słuchacze i widzowie na całym świecie, wysłuchują dziesiątki opowieści o niewyobrażalnych potwornościach czasu Zagłady.
Od tego czasu świadectwa ofiar zostały utrwalone w tysiącach publikacji, materiałów filmowych, w dokumentach i dziełach sztuki. Holokaust staje się przedmiotem badań różnych dziedzin nauki: historii, socjologii, antropologii społecznej, filozofii, psychologii. Narody Europy, nie tylko Niemcy, zderzają się trudną, nie zawsze akceptowaną prawdą o swoim udziale w tragedii Shoah. Powstają Instytuty naukowe, archiwa, muzea, pomniki.
W naszym kraju również w ostatnich latach dokonało się pewne przeoranie społecznej pamięci i postrzegania historii Zagłady na naszych ziemiach i skali współudziału w niej Polaków.
Niedawno zmarły Zygmunt Bauman przestrzegał jednak, że oddanie tylko w ręce specjalistów kwestii Zagłady, zbadanie i ustalenie przyczyn, zawężenie zakresu miejsca i czasu oraz odpowiedzialności moralnej i materialnej może paradoksalnie przytępić naszą moralną Pamięć o niej: „kiedy znalezienie winnego uznaje się za tożsame z odkryciem przyczyn zbrodni, nie ma powodów, aby podawać w wątpliwość niewinność i dobroczynny charakter sposobu życia, z którego jesteśmy tak dumni”**.
Inni z kolei filozofowie zwracają uwagę, że w dyskursie społecznym brakuje odpowiedzi chrześcijańskiej teologii na Holokaust. Istotnie, niezwykle trudno jest znaleźć chrześcijaninowi wytłumaczenie faktu Zagłady dokonanej rękami i w sercu chrześcijańskiej Europy. A może bezradne milczenie jest lepsze niż nieco nieudolne wskazywanie na neopogańskie źródła nazistowskiej ideologii czy próby relatywizacji szczególnej wyjątkowości Shoah. A może mają racje ci z żydowskich teologów, którzy mówią o Sądzie, którym zostało osądzone chrześcijaństwo?
Poznanie i Pamiętanie stało się moralnym obowiązkiem każdego współczesnego myślącego człowieka i dlatego od 2005 decyzją ONZ 27 stycznia obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu, który ma według założeń mieć walory edukacyjno-wychowawcze przestrzegające przed nienawiścią, rasizmem, uprzedzeniami.
Czy wiem i umiem pamiętać?
Przeczytałam kilka książek, byłam w Yad Vashem, Oświęcimiu w kilku innych muzeach, obejrzałam jakieś filmy, zdjęcia – czy wystarczająco pamiętam?
W drodze do domu mijam namalowaną na murze gwiazdę Dawida wiszącą na szubienicy; w pracy koleżanka czule opowiada o córeczce, która targując się o coś z matką tak uroczo „żydzi od niej”; w zborze starsza siostra z pewną dozą fatalizmu mówi, że no cóż straszne to było, ale wołali przecież „krew na nas i na dziatki nasze...” – dlaczego moja pamięć ze skrępowaniem zachowuje milczenie?
Cytaty:
* Siódmy Milion, Tom Segev,
** Nowoczesność i Zagłada, Zygmunt Bauman
© | ePatmos.pl