Brzmi pompatycznie? Na wyrost?
Nie ruszyłam pomagać na granicy, nie zrobiłam kanapek potrzebującym, ale mogę pomóc utrwalić tamten czas, wysłuchać, rozmawiać. Poniżej, kilka refleksji z otrzymanych i wysłanych wiadomości mejlowych.
Drogi mój,
no to i dziś sobie pobeczałam. Ale chociaż tyle mogę. Oczywiście chętnie wykorzystam Twoją opowieść, mogą być drobne poprawki, jeśli nie moje, to pani korektor, która życzliwie czuwa nad "gładkością" tekstu. Przygotuję tekst jeszcze na dziś, choć wydawca jest za daleką granicą, ale to chyba w niczym nie przeszkadza.
Mam takie przeczucie, że teraz zaczyna się czas opowieści i one są najważniejsze. Zrozumiałam choć trochę holocaust, tragedie w obozach koncentracyjnych, właśnie przez losy pojedynczych ludzi. Wczoraj do łez poruszyło mnie zdjęcie - dzieci i kobieta w pociągu, ojciec dotyka szyby. I wiem, że takie rzeczy dzieją się wciąż, ale były trochę dalej od nas.
Cieszę się, że masz siły, możliwości. Taki zawsze byłeś. Twoi koledzy - ten i tamten też tacy byli. Zawsze gotowi do działania. Niesforni? Z takich dzieci, wyrastają dorośli tacy jak Wy – aktywni, wrażliwi, porządni ludzie.
Słoneczny u nas ranek. Kończymy chorowanie. Dopadł nas covid, męża bardziej niż mnie, ale wytrzymał bez pracy:), choć telefonicznie czuwał! Oby nie odezwały się jakieś powikłania.
Pozdrawiam najserdeczniej
Elu,
Te wspomnienia będą z nami długo, a myślę, że niestety dojdą nowe. Nie zapowiada się szybkie zakończenie wojny i gdy już nią będziemy zmęczeni, a tak będzie, to dopiero wtedy trzeba będzie inaczej się angażować i mierzyć się z okropnościami widzianymi i słyszanymi. Teraz dopiero zaczną docierać wieści, już docierają, bo sam wiozłem uchodźców ze stref bezpośrednich walk. Słyszę na naszym forum o wywożonych codziennie ludziach z Charkowa, Kijowa i innych bombardowanych miast.
Może wyglądała bohatersko nasza praca, kilku znajomych, wspaniałych chłopaków i wielu innych, ale tak naprawdę ta pomoc nie była niebezpieczna. Sama w sobie była obciążającą, gdy wiedziało się jak wiezie się ludzi i po jakich drogach, w jakim ruchu. Jednak bezpośredniego zagrożenia życia nie było.
Natomiast jest grupa kilkudziesięciu osób, które codziennie jeżdżą autobusami do Kijowa, Lwowa, Żytomierza. Wożą zaopatrzenie w rejony walk i to są dla mnie bohaterowie. Znam ich imiona, ksywki, ale ich nigdy nie widziałem, jedynie wiem to, co piszą. "Dzisiaj mam 50 miejsc z Kijowa, będę o 12.00". Albo: Jarek C. (tylko tyle wiem, kto to) "Potrzebuję wydostać 3 osoby z Kijowa mama oraz chłopcy 12 i 13 lat. Czy może ktoś ma jutro miejsca? Ewentualnie, kiedy może ktoś ich ewakuować??” Albo gość który w Kijowie i Lwowie pomagał, koordynował od początku wojny, przyjechał z GB; ~M "Ja odpadam, na jakiś czas Kochani. Muszę ogarnąć swoje życie w 🇬🇧. Działają Anioły dalej. Jesteście piękni! Trzymajcie się mocno! 💪💙💛”. A później dziesiątki podziękowań Jemu za to co robił, błogosławienie, itp. Np. "@M , bez Ciebie moglibyśmy sobie kursować z Hrebenne do Rawy Ruskiej i z powrotem. Postać w kolejce. Chapeau bas” 👏💪
Gdy widzi się takie zaangażowanie, to wtedy serce rośnie. To są bohaterowie.
No, ale wystarczy.
Nie będę siebie i Ciebie nakręcać.
PS. Też nie macie kiedy chorować na covid? Minister ogłasza koniec pandemii, a wam zachciało się chorować. Wstyd!
Z pozdrowieniami…
*Cóż każdy na swoją wojenkę ma własny czas. Na nas padło teraz.
Drogi mój,
ja rozumiem Twoje wątpliwości, ale napisałeś jako świadek zdarzeń, to zawsze bardziej przemawia, niż wygładzona opowieść.
Piękna pogoda i już u nas odgłosy wojny są słabiej słyszalne. Uchodźców mamy niewielu, bo wybierają większe miasta. Ludzie na Zachodzie też zajęci są swoimi problemami, Amerykanie wykazują troskę i dobrze. To jest wojna. Każdy dobry gest jest ważny. Znajoma opowiadała historię kobiety, która poprosiła ją o stanik, bo wyszła z domu ot tak, jak stała. To jest ogrom drobiazgów, czasami z granicy śmieszności, jak zdenerwowanie połamanym tipsem czy nagła potrzeba pójścia do kosmetyczki, które to potrzeby nie przystają do grozy sytuacji, ale wojna wszystkie problemy wyolbrzymia. Nawet takie.
Opowiadaj, to dla Twojego zdrowia psychicznego jest ważne. Jeśli ktoś ośmieli się nazwać to chwaleniem się, to o sobie wystawia opinię. Pokazaliście jak pomagać, co robić, co w takich chwilach jest naprawdę jest ważne.
Dzisiaj już wykłócam się z mężem, że jestem zdrowa i muszę natychmiast wyjść na zakupy, czyli jest dobrze. Ale jeden dzień jeszcze wytrzymam, obiecałam być rozsądną, cokolwiek to znaczy :)
A mąż musi być zdrowy do wtorku, bo syn kupił bilety na mecz reprezentacji na Stadionie Śląskim. Chyba bardziej o bycie na stadionie chodzi:). Cóż, toczy się życie. Pozdrawiam Cię najserdeczniej. Twoich najbliższych też. I dzielną Małżonkę. To jej bezsenne noce i niepokoje też w Twoich przeżyciach są obecne.
Uściski
Ela
PS. Dzisiaj jeszcze wzruszyli mnie zawodnicy w tańcu na lodzie, którzy wystąpili w ćwiczeniowych strojach, bo eleganckie zostały w zbombardowanym mieście. Ale w barwach Ukrainy zatańczyli piękny taniec dedykowany swoim udręczonym wojną rodakom. Poruszające sceny.
I cóż, tylko jedno westchnienie zostaje: „Przyjdź Królestwo Twoje …”
© | ePatmos.pl