Nikomu nie powiem

27 maj 2022

Nikomu nie powiem

Autor:
Ela Dziewońska

Jak dobrze znane jest to zapewnienie, zazwyczaj solenne. I znane też są skutki, że takie słowa wystarczą, by informacja żwawo ruszyła w świat 🙂.

Dzisiejsza jawność życia osobistego jest czasami aż żenująca. Nie śledzę portali społecznościowych, wystarczą mi opowieści, co tam można znaleźć. Żadnych tajemnic. Wszystko jawne. Jaką sukienkę wkłada, co ugotuje na obiad. Chce być ważna, potrzebna, doceniona. On też. Jakie nosi spodnie, u jakiego fryzjera układa włosy. Tylko czy takie obnażanie prywatności w czymś pomaga? Wystarczy też przejrzeć niektóre czasopisma, a nawet zajrzeć do książek typu wywiad rzeka, spowiedź życia. Ale po co?

Przytłaczająca jest ilość informacji wzajemnie się wykluczających, zwłaszcza politycznych. Wiadomo, że trwa gra kto-kogo, ale jak w tym odnaleźć prawdę, logiczne racje?

Moje przeczucia potwierdził ulubiony ostatnio publicysta: „Miałem zrobić wywiad na temat bieżącej polityki z pewnym zacnym profesorem filozofii (…) Na koniec, już po wyłączeniu dyktafonu, zadałem mu pytanie, ile czasu spędza nad lekturą gazet i portali. Odpowiedź mnie wtedy zaskoczyła. – Wcale. Nie czytam „bieżączki”,  a o tym, co naprawdę ważnego się wydarzyło, informuje mnie żona. I nie zdarza się to częściej niż raz, najwyżej dwa razy w tygodniu – odpowiedział ów profesor. Teraz już rozumiem, że to właśnie odsiew informacji ważnych od tego, co jest medialną pianą pozbawioną wartości (choć niewątpliwie oglądaną i czytaną przez odbiorców, a więc przynoszącą zyski), powodował, że ów profesor miał takie trafne analizy”. (Tomasz Terlikowski, Puste kalorie newsów. Plus Minus nr 20 z 22 maja 2022).

Interesuje mnie wojna w Ukrainie, bardzo chcę, by przestano zabijać, by matki nie opłakiwały swych synów, by nie było drastycznych obrazów i opowieści, ale też wiem, że nie może być w świat wysyłanej prawdy o strategii wojennej. Tu powinno się rygorystycznie przestrzegać tajemnicy.

Bardzo drażnią mnie wszystkie rady, porady: tylko ja wiem, co może ci pomóc. Tylko ten lek, tylko w tych butach będziesz szczęśliwa, a ten krem sprawi, że wypiękniejesz.

A ja ciągle staram się być dyskretna. Nie powiem nikomu. Prawda przekazana serdecznej koleżance już nie jest tajemnicą, a czasami warto powstrzymać chęć mówienia, bo jedno słowo za dużo może zniszczyć długo „hodowaną” przyjaźń.

Nie wiem, jak potoczyłyby się losy biblijnego Jakuba i Ezawa, gdyby ktoś podsłuchał, co knuje Rebeka, by Jakubowi dostało się „pierworodztwo”, bądź  gdyby Jakub powiedział komuś w tajemnicy, co zaplanowali z matką.

Zachętę do innej formy dyskrecji znajduję po uzdrowieniu trędowatego: „A Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc: Uważaj, abyś nikomu nic nie mówił, ale idź pokaż się kapłanowi” (Ew. Marka 1:43,44).

Zrób, co potrzeba, złóż ofiarę, powiedz tylko komu trzeba. Prosta zasada, jakże trudna do zrealizowania, zwłaszcza gdy język świerzbi: a co tam, opowiem, to takie ciekawe 🙂.



© | ePatmos.pl