Po głowie mi się kołacze
ten wiersz, przed laty czytany:
co byś zrobił, gdyby niespodziewanie
Jezus przyszedł do ciebie w gości.
Kiedyś pewność miałam,
że drzwi szeroko otworzę
i w długiej rozmowie przy stole
zgłębimy różne sprawy Boże.
Tak byłoby, gdyby mnie zastał,
uprzedził, wskazał godzinę.
Bez ustaleń – poszedłby dalej
szukać innych domów gościnnych.
Wciąż w biegu i spraw poplątaniu
łatwo cud w życiu przegapić,
nie usłyszeć cichego pukania,
nie otworzyć swojemu Panu.
Może warto telefon wyciszyć,
słuchawki odłożyć na półkę,
zamknąć książkę, gazetę, Internet wyłączyć,
życie wszak takie krótkie.
Za krótkie, by obok pozwolić
przejść sprawom, tym najważniejszym.
Zatrzymaj się, pomyśl i otwórz
swe serce. Bo puka cierpliwie
i chce wejść: jako bezdomny,
podróżny z dalekiej drogi
i ten, co tak denerwuje
bo w serce wbił sztylet obmowy.
Zatem drzwi otwórz szeroko,
pozbądź się trosk, niepokojów.
Szczęśliwy bądź, że cząstkę nieba
możesz ugościć w domu.
A krytykę na bok odstawiam,
nie o nią wszak chodzi.
Ważne, by nie stracić czujności
gdy Pan, w różny sposób
do nas przychodzi.
© | ePatmos.pl