Marcin Luter - Wojna chłopska w Niemczech (2)

(60) "Oręż, którym walczymy"

13 luty 2015

Marcin Luter - Wojna chłopska w Niemczech (2)

Autor:
Beniamin Pogoda

Kontynuacja tekstu: „Oręż, którym walczymy”

Przebieg walk był wszędzie podobny, jak pod Frankenhausen. Zmasowane ataki gromad chłopskich, źle skoordynowane i bezładne – chyba, że dowodzili dawni najemni piechurzy – potem umiejętna kontrakcja wojsk książęcych, rozpaczliwy opór chłopów, w końcu klęska i rzeź. Zemsta wielkich panów potrafiła być straszna. Nie potrafił temu przeciwdziałać Luter, który poniósł wtedy pierwszą wielką porażkę.

Napisane podczas wojny „Napomnienie do pokoju” spotkał taki sam los, co wcześniejsze „Szczere napomnienie, by strzec się przed buntem i powstaniem”, pisane jeszcze w Wartburgu. Prawie nikt tego nie słuchał. Zresztą, wielu uważało Lutra za prowodyra tej wojny. Nie jest to, oczywiście, prawdą, bo powstanie miało przyczyny z gruntu inne, niż religijne, ale jest też faktem, że Luter, obalając stary porządek, dolał oliwy do ognia. Przeciwni mu wielcy panowie, wierni dawnej wierze katolickiej, mieli go za głównego winowajcę. Tym bardziej, że Luter w „Napomnieniu do pokoju” nie szczędził książętom krytyki: Dość już odzierania waszych poddanych, oni nie chcą i nie mogą znosić tego dłużej, nad waszymi karkami, panowie, zawisł miecz! Z drugiej wszakże strony, groził chłopom: „Kto mieczem wojuje, od miecza ginie”. Na domiar złego, gdy szeroko rozlało się powstanie, przerażony rozmiarem spustoszeń Luter wzywał do stłumienia buntu siłą. Czynił to w typowy dla siebie sposób, nazbyt ostro i nie przebierając w środkach. Obudziło to niechęć nawet jego stronników. Wspomniany już radca Rühel, powinowaty Lutra, pisał doń zakłopotany: „Jak jest, tak jest, a przecie dziwno wielu wam życzliwym, że pozwalacie dusić bez litości, co i męczenników może przysporzyć”*. Trudno się dziwić rozumnemu radcy, skoro czytał: “Jeśli chłop pozostaje w stanie otwartego buntu, znajduje się poza prawem Bożym, bo bunt to nie tylko mord, ale jest on jak wielki pożar, który trawi i obraca w popiół cały kraj. Bunt napełnia kraj morderstwem i rozlewem krwi, przymnaża wdów i sierot, i wszystko niszczy niczym wielka katastrofa. Niech więc każdy, kto może, z całej siły bije, dusi i zakłuwa, pamietając, że nie ma nic gorszego, szkodliwszego i bardziej szatańskiego od buntownika. To tak, jakby ci przyszło zabić wściekłego psa – jeśli ty go nie zabijesz, on rzuci się na ciebie”**. Tego chłopi mu nie zapomnieli. Słów zawartych w osławionym piśmie „Przeciwko zbójeckim i morderczym bandom chłopskim” nie dało się już cofnąć; towarzyszą Lutrowi do dziś jak krwawe cienie.*

Część powstańców – zwłaszcza niemieckich rycerzy – upatrywała w Lutrze naturalnego przywódcę, nie militarnego, rzecz jasna, lecz duchowego. Pragnęliby go widzieć w swym obozie jako kaznodzieję, wojskowego kapelana. Luter jednak nie ufał zbuntowanym tłumom, owemu „Panu Ciżbie”, jak nazwał onegdaj podburzonych mieszczan w Erfurcie. Gdy powstanie upadło, uznano, że zawiódł. Przypisano mu winę za klęskę i niespełnione nadzieje. Trudno dziś ocenić, na ile wojna chłopska wpłynęła na szerzenie się nauk Lutra. Jest faktem, że w północnych Niemczech, nie objętych powstaniem, zakorzenił się luteranizm, podczas gdy południowe kraje niemieckie, gdzie toczyły się krwawe walki, pozostały katolickie. Z pewnością decydującą rolę odegrały wypadki późniejsze, w szczególności postawa lokalnych władców, jednak przebieg wojny też mógł się do tego przyczynić.

* Richard Friedenthal, „Marcin Luter i jego czasy, PIW W-wa, 1991
** Roland Bainton, „Tak oto stoję”, Areopag Katowice, 1995


Kontynuacja - część LXI. Doktor Luter i Pani Lutrowa


Cykl: „Oręż, którym walczymy” - spis odcinków


 

Podobne tamatycznie



© | ePatmos.pl