Powstrzymywanie wiatrów

(41) czyli o czterech aniołach mogących szkodzić ziemi i morzu

31 styczeń 2014

Powstrzymywanie wiatrów

Autor:
Daniel Kaleta

Widziałem czterech aniołów stojących na czterech węgłach ziemi, trzymających cztery wiatry ziemi... – Obj. 7:1

Podstawą pokoju bywa czasami demonstracja siły. Nie musi być użyta. Wystarczy sama świadomość jej istnienia. Może także dlatego Bóg demonstruje nieraz swą moc. Zatrzymuje jednak podniesioną do uderzenia rękę, by dać ludziom czas do namysłu.

Wizja wtrącona między opisami otwarcia szóstej i siódmej pieczęci ukazuje po pierwsze czterech aniołów stojących na czterech węgłach ziemi i powstrzymujących cztery wiatry. Aniołowie ci mieliby prawo zaszkodzić ziemi i morzu, otrzymują jednak polecenie, by powstrzymali się od działania, dopóki nie zakończy się pieczętowanie sług Boga.

Wcześniejszy opis zdejmowania sześciu pieczęci osiąga swój punkt kulminacyjny w momencie, gdy następuje trzęsienie ziemi, zaćmienie słońca i księżyca, spadanie gwiazd, wichura, zwinięcie niebios oraz poruszenie gór i pagórków. Te niszczycielskie żywioły w odpowiednim nasileniu mogłyby doprowadzić do totalnej katastrofy. Jednak ich celem w tym momencie nie jest destrukcja, lecz wzbudzenie strachu i wstydu u elit oraz ich niewolników.

Wśród siedmiu wymienionych zjawisk jest również wiatr strącający gwiazdy jak niedojrzałe figi. Szkodzi on owocom, ale nie samemu drzewu. Tym razem jednak na horyzoncie pojawiają się wichry, które mogłyby wzburzyć morze, poruszyć ziemię i połamać drzewa. Zostają jednak powstrzymane. Oto w najbardziej dramatycznym momencie otwierania pieczęci ukazane zostają potężne żywioły, których działanie jest jednak na pewien czas odroczone.

Bóg demonstruje siłę, ale daje ludziom czas na opamiętanie się. Ten czas potrzebny Mu jest na dokończenie pewnych pozytywnych i konstruktywnych działań. Jest to jednak także chwila do namysłu dla tych, którzy znaleźli się w samym oku cyklonu. Na chwilę ucichły żywioły. Można odetchnąć przed kolejnym uderzeniem nawałnicy. Jak ludzie wykorzystają ten moment ciszy? Czy zauważą działalność ducha świętego, możliwość udania się do źródeł żywych wód? Czy pozwolą sobie obetrzeć łzy? Czy też raczej nadal będą tkwić w swoich skalnych szczelinach i jaskiniach, w nadziei, że trzęsące się góry udzielą im bezpiecznego schronienia?

Cywilizacja naszych czasów osiągnęła stan uświadomienia, że ziemi zagraża straszliwa katastrofa. Człowiek opanował technologie, które teoretycznie pozwalają na niemal całkowite unicestwienie życia na ziemi. Zagrożenia tego upatruje się nie tylko w broni jądrowej, lecz także w możliwości wywołania groźnych epidemii czy sparaliżowania mechanizmów ekonomicznych i gospodarczych absolutnie niezbędnych do utrzymania przy życiu wielkich aglomeracji miejskich, w których od niedawna mieszka ponad połowa ludzkości. Strach ten dodatkowo zwiększany jest jeszcze przez ewentualność wystąpienia katastrof klimatycznych czy astronomicznych, które w niewielkim tylko stopniu zależne są od ludzkich działań, ale ponieważ prowadzi się na ich temat badania naukowe, nieustannie rośnie świadomość możliwych nieszczęść. Poczucie zagrożenia potęgowane jest przez współczesne środki szybkiego i masowego komunikowania się. Podsycają one strach, gdyż czerpią z niego zyski.

Pomimo świadomości zagrożeń, na razie ludziom żyje się jeszcze wygodnie, bezpiecznie i spokojnie, przynajmniej w niektórych częściach świata. Można nawet odnieść wrażenie, że obszar i zakres owej wygody życia się zwiększa. Jednak coraz powszechniejsze jest także przekonanie, że na czterech węgłach ziemi drzemią uśpione żywioły, których przebudzenie oznaczałoby całkowite zrujnowanie podstaw obecnego spokoju. Tylko nieliczni wykorzystują te chwile wytchnienia na refleksję i dostrzeżenie Bożej ręki uniesionej nad światem. A szkoda, bo to właśnie dlatego, że jako ludzkość nie zamierzamy się opamiętać, owa dłoń zaciśnie się niebawem na rękojeści miecza, dobędzie go z pochwy i uderzy. Gdy aniołowie przestaną powstrzymywać wiatry, zniszczą one jedną trzecią środowiska naturalnego i zabiją co trzeciego człowieka (Obj. 9:18). Liczba ta, literalnie potraktowana, oznaczałaby dzisiaj zagładę dwóch i pół miliarda ludzi! Czy ktoś umie sobie wyobrazić, co mogłoby wywołać taką masakrę i jakie byłyby jej skutki? Lepiej sobie tego nie wyobrażać. Lepiej stanąć przed Bogiem w postawie służby, wziąć do ręki palmową gałązkę i powitać zwycięskiego Króla. Lepiej dać się nasycić i napoić, znaleźć się u źródeł wód żywota. Czyż nie po to właśnie Bóg powstrzymuje swą niszczycielską moc?


Najważniejsze pojęcia i zagadnienia

  1. Demonstracja Bożej mocy przy jednoczesnym powstrzymaniu jej destruktywnego działania daje ludzkości czas na opamiętanie się, na odwrócenie się od bałwochwalstwa, od służenia pożądliwości i wygodzie ciała i nawrócenie się do Stworzyciela.
  2. Dzisiaj ludzie bardziej niż kiedykolwiek świadomi są zagrożeń mogących prawie całkowicie unicestwić życie na ziemi, nie wykorzystują jednak tej wiedzy, by powrócić na ścieżkę sprawiedliwości i miłości bliźniego.
  3. Niszczycielskie żywioły nie będą powstrzymywane w nieskończoność. Jeśli ludzkość nie powróci na drogę służby Bożej, zostanie dotknięta straszliwymi katastrofami.

W następnym odcinku: Anioł ze wschodu – czyli pierwsza inscenizacja powrotu Jezusa



© | ePatmos.pl