W 1992 roku dwie nostalgiczne pieśni, Sodade i Miss Perfumado sprawiły, że nazwisko Cesarii Evory stało się sławne, a na muzycznej mapie świata zaistniało nowe miejsce: Cabo Verde. Cesaria była i pozostanie jego ikoną, uosobieniem duszy, głosem Wysp Zielonego Przylądka, jedną z największych gwiazd muzyki świata.
Właśnie ukazała się nowa płyta zmarłej niedawno pieśniarki.Zawiera 13 niepublikowanych dotąd utworów. Kto nie słuchał wcześniej, ma okazję nadrobić. To muzyka niezwykła, podobnie jak życie artystki. Cesarię nazywano często „bosonogą divą”, ze względu na jej zwyczaj występowania na scenie bez obuwia. Skromna, serdeczna dla publiczności, pozbawiona gwiazdorstwa, choć nagrody i popularność jej na to pozwalały.
Z dziełem Evory zetknęłam się przed laty w zaprzyjaźnionej bibliotece, podczas gali podsumowującej kolejny konkurs literacki. Część artystyczną miał wypełnić występ Elżbiety Sieradzińsiej, bibliotekarki z Bydgoszczy. Kiedy weszła niska, szczupła kobieta, za którą pan niósł ogromną gitarę, widownia zamarła. Ale zrobiło się jeszcze ciszej, gdy popłynęły dźwięki, gdy zabrzmiał instrument. Potężny głos wokalistki, mocny dźwięk gitary. Śpiewała swą miłość do dzieła Evory, jej piosenki, ale też te inspirowane jej dziełem. Sieradzińska okazała się absolutną fanką Cesarii, o czym z pasją opowiadała. Miewała koncerty w wielu miejscach Europy, jej interesujące utwory nawiązywały do klimatów mistrzyni.
Pozytywne, energetyczne spotkanie.
Jeśli jest ci smutno, za oknem deszcz, włącz płytę, posłuchaj uśmiechniętej Cesarii Evory, ciepłych dźwięków i ożywiających rytmów.
© | ePatmos.pl