Powolne czytanie

27 czerwiec 2014

Rozważaliśmy niedawno drugi List świętego Jana i zatrzymaliśmy się na chwilę nad jednym z początkowych wersetów:

Łaska, miłosierdzie, pokój od Boga Ojca i od Jezusa Chrystusa, Syna Ojca, niechaj będzie z nami w prawdzie i w miłości.

Być może przebiegamy nad takimi wstępami dość szybko – w końcu to tylko pozdrowienie – szukając „twardego pokarmu”. Co jednak autor chciał przez to powiedzieć? Czy to formułka (podobne zdania pojawiają się wszak w większości apostolskiej korespondencji zawartej w Nowym Testamencie), czy może coś więcej?

Dziś, kiedy szybko piszemy i czytamy wiadomości streszczone do samej esencji informacji, w świecie smsów, krótkich wpisów na Facebooku i jeszcze krótszych na Twitterze, takie rozwlekłe pozdrowienie może się wydać zbyt długie – zajęłoby przecież prawie cały tweet. Ile jednak w tym zdaniu jest dobrych życzeń i dla adresatów, i dla piszącego! A może należałoby te słowa potraktować jako modlitwę – króciutką, ale obejmującą całkiem spore spektrum naszych potrzeb?

Wszelkie dobro, jakie otrzymujemy, to rzecz niezasłużona – łaska czyli prezent; bez nadziei na miłosierdzie Boże ciężko byłoby żyć, a i pokój to rzecz wielce cenna, której znaczenie może nie do końca się pojmuje, jeśli nie doświadczyło się jego braku, szczególnie na dłuższą metę.

A jeszcze przecież jest druga strona: nie tylko otrzymujemy łaski, miłosierdzie i pokój, ale należałoby je także podawać dalej, dzielić się dobrem, jakiego jesteśmy uczestnikami. Tak dzielili się apostołowie – podczas swoich podróży i właśnie w listach.

Realia jednak są takie, że nie bardzo mamy czas na pisanie długich, powolnych listów. Sama krzywię się niekiedy widząc, że email w pracy zaczyna się od pytania jak minął weekend i w ogóle co słychać – przecież potrzebna mi jest całkiem inna informacja, najlepiej szybko i od razu. I ja też moją informację chcę wysłać szybko, pracować efektywnie, bez zastanawiania się jakim szczegółem spoza biura mogłabym się podzielić, żeby było miło, a zarazem rozsądnie i bezpiecznie.

Wyjaśniam sobie, że to inna okoliczność. Kiedy przez skrzynkę w pracy przelatuje w jedną i w drugą stronę kilkadziesiąt czy więcej wiadomości dziennie, zwyczajnie brakuje czasu na krótkie nawet pogawędki o sprawach niezwiązanych z pracą. I pewnie jest to prawda, ale jednak może niekiedy warto nawiązać znajomość wychodzącą poza wymianę suchych informacji, nawet na podwórku biznesowym? To już zależy od relacji i warunków.

Na polu osobistym zaś doceniam z pewną nostalgią listy nie śpieszące się, zawierające oprócz „twardych” informacji także myśli i refleksje, szczegóły może mało ważne w ogólnym rozrachunku, ale budujące relację i atmosferę.

Do powolnego pisania (i czytania) nawiązuje ciekawie fragment z książki „Angielski pacjent”: pielęgniarka Hana czytając na głos zbyt szybko mknie przez słowa powieści Rudyarda Kiplinga i tytułowy pacjent, hrabia Almasy, przypomina jej, że to nie tak, że trzeba zwolnić i wyobrazić sobie, jak przebiegał proces tworzenia:

„Czytaj powoli, dziewczyno, Kiplinga trzeba czytać powoli. Zwracaj uwagę na przecinki, odnajdziesz wtedy naturalne pauzy. To jest pisarz używający pióra i atramentu. Myślę, że często odrywał wzrok od stronicy, spoglądał przez okno, przysłuchiwał się ptakom, jak większość samotnych pisarzy. Niektórzy z nich nie znają nazw ptaków, ale on je znał. Masz oko zbyt szybkie i zbyt amerykańskie. Pomyśl o ruchu jego pióra.”
(tłum. Wacław Sadkowski)

I tak sobie też wyobrażam Apostoła: siedzącego przy jakimś stole nad zwojem, piszącego czasem szybciej, czasem bardzo wolno; uważnie dobierającego słowa, patrzącego może rzeczywiście w jakieś okno, korzystającego z notatek na skrawkach pergaminu. Nawet jeśli umieszcza w liście jakieś powtarzające się sformułowanie, wkłada w nie serce i znaczenie.

I cieszę się, że na naszych badaniach czytamy te słowa powoli, bardzo powoli.

Podobne tamatycznie



© | ePatmos.pl