Marcin Luter - Awans

(20) "Oręż, którym walczymy"

28 marzec 2014

Marcin Luter - Awans

Autor:
Beniamin Pogoda

Kontynuacja tekstu: "Oręż, którym walczymy"

W październiku 1508 roku powierzono Lutrowi funkcję wykładowcy na świeżo założonym przez księcia elektora saskiego uniwersytecie w Wittenberdze. W kilka miesięcy awansowano go, rozszerzono zakres wykładów, a potem przeniesiono ponownie do Erfurtu – miał wykładać, lecz nie na uniwersytecie, a tylko dla braci zakonnych w klasztorze (władze sławnej erfurckiej uczelni cokolwiek wątpiły w kwalifikacje Lutra nabyte w prowincjonalnej Wittenberdze). Wtedy też Luter – pragnąc lepiej poznać Stary Testament – zaczął uczyć się języka hebrajskiego.

Właśnie pod ten czas, w 1510 roku, w Erfurcie wybuchły zamieszki. Erfurt podlegał władzy arcybiskupa Moguncji, którą mieszczanie uważali za uciążliwą – domagali się pełnej swobody i statusu wolnego miasta Rzeszy. W dodatku rada miejska nie wiadomo na co wydała (a może po prostu zagarnęła) znaczne sumy pieniędzy z podatków; burmistrz, bogaty patrycjusz miejski Kellner, nie umiał przedstawić wiarygodnego rozliczenia. Mieszczanie upominali się o swoje, rada miasta wezwała na pomoc arcybiskupa. Ten przysłał do Erfurtu zbrojnych piechurów – wywiązała się walka. Wmieszali się do niej studenci, stojący po stronie biskupa, był bowiem uniwersytet placówką przezeń protegowaną. W toku walk spalono główny gmach uniwersytecki, podpalono też bibliotekę – widok spopielałych i zniszczonych książek wywarł fatalne wrażenie na Lutrze. Burmistrza Kellnera powieszono. Luter, ze swej natury zwolennik społecznego porządku, nabrał wówczas głębokiej niechęci do podburzonego tłumu. „Pan Ciżba”, jak go nazywał, jest w jego mniemaniu niebezpieczną masą, zdolną do bezprawia i zbrodni. W przyszłości odbije się to na stosunku Lutra do wielkiej wojny chłopskiej.

Po raz drugi przeniesiony do Wittenbergi, Luter jął prowadzić wykłady z Pisma Świętego. Równocześnie awansował w zakonie. Obrano go zastępcą przeora, potem prowincjałem zakonu, z władzą zwierzchnią nad jedenastoma klasztorami, miał też głosić kazania: osobno w kościele klasztornym, osobno w parafialnym, do tego wspomniane wykłady z Biblii dla studentów tudzież nadzór nad nimi, nadzór nad... klasztornymi stawami rybnymi w Litzkau, etc. etc. – jednym słowem, zasypano Lutra gradem obowiązków. Problemów, które musiał rozwiązać, było wcale niemało. Inspekcje podległych mu klasztorów oraz sprawy zakonne wymagały częstych podróży; Luter przewędrował wówczas szmat Niemiec – piechotą, jak nakazywała reguła. Dało mu to nieocenioną sposobność poznania zwyczajnego życia, zajęć prostych ludzi, ich obyczajów i języka; czegoś takiego nigdy by nie doznał w klasztorze. Obowiązki swe wypełniał Luter skrupulatnie, co przyniosło mu uznanie współbraci. Wyróżnił się też odwagą – w obliczu nadciągającej morowej zarazy nie uciekał, choć go namawiano – rozsyłał w bezpieczne schronienia podległych mu braci zakonnych, a sam dzielnie trwał na posterunku. Wydaje się, że zwierzchnikiem był wyrozumiałym – zachował się list przezeń napisany, w sprawie, w której pokazał twarz ludzką. Z jednego z klasztorów zbiegł zakonnik (wiele było podobnych przypadków), a błądząc bez celu, w końcu schronił się w innym. Luter pisze więc list do przeora klasztoru, w którym przygarnięto uciekiniera i prosi, aby odesłano mu <zbłąkaną owcę. Może przyjść spokojnie i bez lęku.> „Wiem, dzieją się rzeczy gorszące i nie ma jak im zapobiec. Nic dziwnego, że człowiek upada; prawdziwy cud, że znów się podnosi. Czyż nie upadł i sam Piotr, by mógł dostrzec, że jest tylko człowiekiem? (...) albo nawet anioł z nieba, Lucyfer, co już wszelkie rzeczy dziwne przekracza, a w raju Adam? Nic dziwnego więc, że taka słaba trzcina zachwiała się na wietrze." *

* Richard Friedenthal, "Marcin Luter i jego czasy, PIW W-wa 1991


Kontynuacja - część XXI. Wittenberga


Cykl: "Oręż, którym walczymy" - spis odcinków


 

Podobne tamatycznie



© | ePatmos.pl