Kontynuacja tekstu: "Oręż, którym walczymy"
W 1511 roku Staupitz nakazał Lutrowi przeprowadzić przewód doktorski i przejąć katedrę uniwersytecką, którą dotychczas on, Staupitz kierował. "Zabijecie mnie – jęknął Luter – nie podołam temu wszystkiemu. Podołasz – oparł nie bez humoru Staupitz – nie umrzesz, a jeśliby nawet, tęgi doktor w niebiesiech przyda się Panu Bogu".
Luter stawiał opór, ale Staupitz przypomniał mu o zakonnej dyscyplinie. Chcąc nie chcąc, trzydziestoletni prawie mnich uzyskał doktorat z teologii. Koszta pokrył – na usilne nalegania Staupitza – książę elektor saski, co wcale nie było łatwe, zważywszy jego niebywałą oszczędność; elektor Fryderyk z obu stron oglądał każdy grosz, nim go wreszcie wydał. Tym sposobem Luter został samodzielnym wykładowcą lektur biblijnych na wydziale teologicznym uniwersytetu w Wittenberdze. Przy tej okazji otrzymał też mieszkanie – malutką izdebkę w ganku pomiędzy browarem a klasztorem. Opodal rosła grusza, pod którą Staupitz i Luter wiedli długie rozmowy; z izdebki i gruszy, niestety, do dziś dnia nie zostało nic.
Uniwersytet wittenberski, założony w 1502 roku, był bardzo prowincjonalną placówką, sama Wittenberga też w niczym nie mogła się równać z bogatym i ludnym Erfurtem. Znaczenie miasta nieco podnosiło prawo handlu solą – cenny przywilej, nadany mieszczanom przez księcia. W piśmie zachwalającym wittenberską uczelnię można było znaleźć wzmiankę, że ma ona więcej uczonych lepszych, niż Bolonia i Padwa – dwa przesławne włoskie uniwersytety (studiował na nich Mikołaj Kopernik). Nie było to niczym więcej, jak szumną, lecz kłamliwą reklamą – jedynym naprawdę wybitnym był lekarz i anatom Pollich, organizator uniwersytetu i jego pierwszy rektor. Pollich miał trzy doktoraty z trzech dziedzin: teologii, filozofii i medycyny, był osobistym lekarzem księcia elektora i napisał ceniony podręcznik anatomii – w tej dziedzinie przodował w swojej epoce. Był to czas, gdy rodziła się nowoczesna anatomia – podstawa medycyny, oparta na systematycznych badaniach sekcyjnych, wcześniej ledwo tolerowanych. W XIV stuleciu zezwalano zwykle na jedną sekcję rocznie, i to w tak renomowanych ośrodkach, jak Padwa, Bolonia, Paryż czy Montpellier. Słynny Leonardo da Vinci (1452 - 1519) wykonywał swe sekcje częściowo w ukryciu, a Andrzej Vesaliusz, autor przełomu w tej mierze, nie zdążył się jeszcze urodzić (żył w latach 1515 - 1564). Innych znakomitości na miarę Pollicha w Wittenberdze nie było. Nad wyraz oszczędny elektor saski rad powierzał wykłady mnichom-augustianom – byli oni po prostu skromniej opłacani. Wydaje się, że jedyną rzeczą, która mogła zwabiać studentów do Wittenbergi, była taniość utrzymania w tym mieście.
Już sama wędrówka z Erfurtu do Wittenbergi dawała Lutrowi przedsmak tego, co go na końcu czeka – bity gościniec ustępował miejsca coraz gorszej drodze, okolica coraz mniej ludna, grunty nieurodzajne, piaszczyste, porosłe lasami. Wschodnia część Saksonii była peryferium cesarstwa, terenem przygranicznym; mieszkało tam sporo Słowian – Serbołużyczan, zwanych przez Niemców Wendami (Wendisch). Były tam całe wioski wendyjskie, o zabudowie innej niż niemiecka, z mieszkańcami różniącymi się i mową, i strojem – kolor biały był kolorem żałoby – o odmiennym od saskiego obyczaju. Na Niemców patrzono nieufnie i z niechęcią, jako na tych, którzy podbili tę słowiańską niegdyś krainę. Niemcy zresztą odpłacali Łużyczanom tym samym. Jeszcze w XIX stuleciu osiadły w Saksonii, w Dreźnie, Józef Ignacy Kraszewski będzie pisał o zastarzałej niemiecko-łużyckiej animozji. Przez ten kraj wędrował teraz Luter.
W Wittenberdze zamieszkał w swojej izdebce, rozmawiał ze Staupitzem pod gruszą i przede wszystkim – rozpoczął wykłady. Nieoczekiwanie, błysnęła w nich myśl nowa. Poznał się na tym pierwszy rektor uniwersytetu Pollich. Przysłuchując się wykładom Lutra rzekł: "Nową naukę stworzy ten mnich."
Kontynuacja - część XXII. Podróż do Rzymu
© | ePatmos.pl