Kontynuacja tekstu: Tu działy się cuda (1)
Kfar Nahum to niestety nie tylko optymistyczne i wzruszające historie uzdrowień i nauczania. Wraz z Chorazynem i Betsaidą zostało ono ostro skrytykowane przez Pana za to, że pomimo cudów i Jego słów nie wykorzystało swojej szansy, postępując gorzej, niż miasta znane z bezbożności. Dziś po wszystkich trzech pozostały jedynie ruiny – od dawna nikt ich nie odbudowuje.
A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba wywyższone będziesz? Aż do piekła zostaniesz strącone, bo gdyby się w Sodomie dokonały te cuda, które się stały u ciebie, stałaby jeszcze po dzień dzisiejszy – Mat. 11:23.
Podobne porównanie, niestety znów niekorzystne dla Wybranego Narodu, Pan uczynił względem rzymskiego setnika: takiej wiary nie znalazłem w całym Izraelu. Czy chodzi o jego przekonanie, że do uzdrowienia wystarczy samo słowo? To całkiem inne nastawienie, niż wśród Żydów, gdzie błogosławieństwo czy inne posłannictwo przekazywano poprzez wkładanie rąk, co wymagało osobistej obecności. A może został wyróżniony dlatego, ze Żydzi mieli już wcześniej do czynienia z prorokami i czynionymi przez nich cudami, więc w ich przypadku zwrócenie się z podobną prośbą nie wymagało aż takiej wiary?
A może wreszcie – co przewodniczka wyczytała ze słów „ja sam jestem poddany i mówię temu „Idź”, a idzie” – Rzymianin pojął coś więcej: że Pan Jezus to przedstawiciel kogoś wyższego, że dokonuje cudów mocą Tego, który Go posłał; że jest Mesjaszem.
To miejsce ma jeszcze inny, całkiem osobisty wymiar. Gdy na wzór słuchaczy sprzed dwóch tysięcy lat zasiadamy w cieniu pod drzewami na „naukę” dawaną przez przewodniczkę, jeden z uczestników wycieczki, obdarzony, pięknym, głębokim głosem i talentem do czytania „z uczuciem”, na dźwięk którego cichnie wszystko dookoła, cytuje fragment z Ewangelii stanowiący ostrzeżenie dla wszystkich z nas:
Odpowiedział mu Jan: Nauczycielu! Widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi za nami, jak wypędzał w twoim imieniu demony, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził za nami.
Ale Jezus rzekł: Nie zabraniajcie mu, ponieważ nie ma takiego, kto by dokonywał cudów w imieniu moim i mógł zaraz potem źle o mnie mówić. Bo kto nie jest przeciwko nam, ten jest za nami.
Albowiem kto by napoił was kubkiem wody w imię tego, że należycie do Chrystusa, zaprawdę powiadam wam, nie straci zapłaty swojej. A kto by zgorszył jednego z tych maluczkich, którzy wierzą, temu lepiej by było, by zawiesić na jego szyi kamień młyński, a jego wrzucić do morza – Mar. 9:38-42
W ruinach Kafarnaum znaleziono mnóstwo kamieni młyńskich – niektórzy uczeni sądzą wręcz, że wyrabiano je tutaj na większą skalę, na sprzedaż. Z miejsca obok synagogi, gdzie przycupnęliśmy, widać z kolei Morze Galilejskie; by dotknąć wody, nie trzeba ani minuty. To jeden z fantastycznych przykładów, jak nasz Pan wykorzystywał najbliższe otoczenie do zilustrowania swojej nauki.
Po lewej: W wiosce Kfar Kedem widzieliśmy w użyciu małe kamienie młyńskie; komentatorzy mówią, że Pan Jezus mógł mieć na myśli kamień o wiele większy, do młyna poruszanego siłą zwierząt. Po prawej: Oprócz kamieni młyńskich w Kafarnaum znaleziono też kamienie używane w prasach do wyciskania oliwy.
Nawet w naszej pięćdziesięcioosobowej grupie bardzo się od siebie różnimy, począwszy od miejsca zamieszkania, bo przybyliśmy tu z trzech czy czterech krajów. Jesteśmy tu z różnych zborów, a nawet z różnych wspólnot; całkiem możliwe, że gdyby zacząć się zagłębiać w temat, znaleźlibyśmy niejedną różnicę. Łączy nas jednak chęć zaglądnięcia do „piątej ewangelii”, jak nazywa te ziemie nasza przewodniczka; poznania biblijnego świata i wyciągnięcia z tego lekcji dla siebie. Musimy być ostrożni, by kogoś zbyt pochopnie nie zaszufladkować, albo, co gorsza, nie zabraniać mu kategorycznie pójścia jego własną drogą wiary.
W Kafarnaum po „nauce” biegniemy jeszcze na chwilkę na taras nad samą wodą, bo zaraz będą zamykać bramę. Odchodzimy z myślą, żeby przypadkiem nie przegapić danej nam szansy – aby było tak, jak w słowach setnika: byśmy reagowali na samo Słowo, które do nas dociera, abyśmy nie poczytali go sobie za coś zwyczajnego.
Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. Nam dane było i częściowo zobaczyć. Jesteśmy wdzięczni.
Autorem nieopisanych zdjęć jest Tomek Śmiałkowski.
© | ePatmos.pl