Oto idzie z obłokami i ujrzy go wszelkie oko, i którzy* przebili; i narzekać będą przed nim wszystkie pokolenia ziemi. – Obj. 1:7
Wiele zapisów Księgi Objawienia brzmi tak, jakby zapowiadany powrót Jezusa miał nastąpić lada moment. Tymczasem od jej powstania minęło prawie dwa tysiące lat. Chrześcijanie, nauczeni smutnym doświadczeniem z fałszywymi mesjaszami i prorokami, nieufnie traktują każdą kolejną zapowiedź bliskości przyjścia Jezusa. Czy słusznie?
* Kodeks Synaicki pomija „go”
Odchodząc z ziemi, Jezus pozostawił uczniów w nadziei rychłego powrotu (Mat. 10:23; Mat. 16:28; Mat. 24:34; Jan 16:16). Krytycy twierdzą, że ich zwodził, gdyż umarli nie doczekawszy przyjścia Mistrza. Od tamtego czasu minęły prawie dwa tysiące lat, a my wciąż czekamy na ukazanie się Jezusa w chwale Królestwa.
Księga Objawienia powstała pod koniec pierwszego wieku n.e., gdy Jan był prawdopodobnie ostatnim żyjącym apostołem. Jego powoli kończące się życie stanowiło dla niektórych wierzących jeszcze jeden dowód na to, że oczekiwany powrót Jezusa jest już niedaleki. Ich zdaniem Mistrz obiecał Janowi, że dożyje on radosnej chwili przyjścia Mesjasza w chwale. Sam Jan z jednej strony dementował te pogłoski (Jan 21:22-23), ale z drugiej – podsycał nastrój oczekiwania na rychły powrót Jezusa (1 Jana 2:18), między innymi właśnie przez niektóre zapisy Księgi Objawienia.
Już w wersecie tytułowym czytamy, że opisane zdarzenia miały się stać „w rychle”. Księga miała pozostać niezapieczętowana (Obj. 22:10), gdyż Jezus zapowiadał w niej swój prędki powrót (Obj. 22:7,12,20). Również w listach do siedmiu zborów pojawia się motyw bliskości Jego przyjścia (Obj. 2:16; Obj. 3:11).
Ogólnie można powiedzieć, że powrót Jezusa jest głównym tematem Księgi Objawienia. Scenę tę wprost opisują dwie wizje (Obj. 14:14-20; Obj. 19:11-21). Ponadto odgrywają ją w pięciu innych „odsłonach” przybywający z nieba aniołowie (Obj. 7:2; Obj. 8:3; Obj. 10:1; Obj. 18:1; Obj. 20:1). Do tego trzeba jeszcze dołączyć cały szereg wizji, które choć wprost nie mówią o powrocie Jezusa, ukazują Go w sytuacjach z tym powrotem związanych (np. Obj. 11:15; Obj. 14:1; Obj. 21:2,22). Cała księga kończy się znamiennym i zawsze aktualnym zawołaniem: „Przyjdź, Panie Jezusie!”.
W jaki zatem sposób powinniśmy odczytywać te wizje oraz idee z nimi związane – my, wierzący, którzy żyjemy blisko dwa tysiące lat po ich spisaniu? Czy powinniśmy uznać, że się nie spełniły, i traktować Księgę Objawienia jako interesujący przykład literatury apokaliptycznej z okresu wczesnego chrześcijaństwa?
Wydaje się, że kluczem do rozwiązania tej trudności jest tytułowe zdanie: „Oto idzie”. Jezus jest w nim ukazany nie jako ten, który przyjdzie, ale jako przychodzący – będący już w drodze. Ile potrwa to przychodzenie, Jan swoim czytelnikom nie zdradza. Jak wiadomo, niebo jest dosyć odległe od ziemi.
Sam Jezus również zapowiadał swój powrót na obłokach (Mat. 24:30). To właśnie przytoczenie tego proroctwa (Dan. 7:13) w trakcie procesu przed Sanhedrynem dało podstawę do postawienia Mu zarzutu bluźnierstwa i wydania wyroku śmierci (Mat. 26:64-66). Dlaczego?
W wielu miejscach Pism hebrajskich obłok pojawia się jako widoczny przejaw niewidzialnej obecności Boga. Obłok i ciemność okrywają niepoznawalność Jego postaci. Izrael prowadzony jest przez Boga ukrytego w obłoku (2 Mojż. 13:21). Napełnia On obłokiem świątynie, do których się wprowadza (2 Mojż. 40:34; 1 Król. 8:10; Ezech. 43:5). Gdy przybywa, by oznajmić swe słowo prorokom (Ezech. 1:28) lub interweniować w sprawy świata (Psalm 97:2), osnuwa Go mgła i ciemność, aby pozostał niewidzialny – nierozpoznawalny dla ludzkich zmysłów. Człowiek może ujrzeć gęstą mgłę czy obłoki znamionujące Jego obecność, ale pod groźbą śmierci zabronione jest oglądanie Bożej postaci (2 Mojż. 33:20).
To zapewne dlatego kojarzony z boskością atrybut obłoków, przywołany przez Jezusa przed Sanhedrynem, wzbudził tak wielkie oburzenie kapłana. Niezależnie jednak od tego, dla wierzących w Jezusa oznacza on nierozpoznawalność i właśnie boskość Jego postaci, gdy wraca, by w imieniu Ojca uporządkować sprawy świata.
Do znanego proroctwa o powrocie Jezusa na obłokach Jan dodaje stwierdzenie, że „ujrzy Go wszelkie oko”. Jednak wobec tego, co stwierdziliśmy powyżej, ową powszechną „oglądalność” trzeba by raczej odnosić do obłoku, a nie do samej postaci. Podobnie jak w scenie wniebowzięcia obłok okrył Jezusa, czyniąc Go niewidocznym dla oczu uczniów (Dzieje Ap. 1:9), tak też obłok miał okrywać Go w czasie powrotu, aby „każde oko” mogło dostrzec zewnętrzny przejaw Jego obecności, ale nie pełnię boskości Jego istoty. Oglądanie Jezusa w chwale to przywilej zarezerwowany wyłącznie dla wybranych dzieci Bożych (1 Jana 3:2), które w czasie objawienia Mistrza staną się takie jak On.
Jezusa powracającego z obłokami zauważają także ci, „którzy przebili”*. Opłakują Go wszystkie plemiona ziemi. Kto, kogo i kiedy przebił? Prorokuje o tym Zachariasz, wypowiadając się w imieniu Boga: „Patrzeć będą na mię, którego przebodli; i płakać będą nad nim płaczem, jako nad jednorodzonym” (Zach. 12:10). Jan w Ewangelii tłumaczy, że spełniło się to, gdy rzymski żołnierz przebił bok Jezusa już po Jego śmierci na krzyżu (Jan 19:37). Owszem, to elity żydowskie doprowadziły do śmierci Jezusa, ale dosłownie Jego martwe ciało przekłuł Rzymianin.
* Kodeks Synaicki pomija „go”
Obłoki towarzyszące powrotowi Jezusa ujrzy „wszelkie oko”, również ci, którzy byli bezpośrednio winni Jego śmierci: Sanhedryn, rzymscy kaci, tłum domagający się przed Piłatem ukrzyżowania Jezusa. To prawda, że wielu ludzi ponosi literalną odpowiedzialność za zabicie Mesjasza, ale ani nie wszyscy Żydzi tamtych czasów, ani tym bardziej nie wszyscy Izraelici urodzeni wiele pokoleń później (2 Mojż. 20:5).
Można by też w przenośni powiedzieć, że Jezusa zabił ludzki grzech, a rzymska włócznia, przebijająca bok Jego martwego już ciała, boleśnie przekłuła uczucia samego Ojca, który ciemnością okrył wzgórze Golgoty, by nie patrzeć na śmierć Syna. W tym sensie wszyscy ponosimy winę za „przebicie” Jezusa, bo wszyscy mamy takie grzechy, jakie doprowadziły do Jego śmierci. To jakby w naszym imieniu rzymski żołnierz przekłuł Jego bok. I dlatego właśnie wszystkie pokolenia ziemi, a nie tylko Izraelici, opłakiwać będą śmierć Mesjasza. My opłakujemy Go wcześniej, gdyż teraz już ujrzeliśmy obłoki.
Prawdy o boskiej chwale Jezusa po zmartwychwstaniu, o Jego powrocie w obłokach, o konieczności opłakiwania Go przez wszystkich, ale w pierwszym rzędzie przez tych, którzy bezpośrednio ważyli się podnieść rękę na Niewinnego, zachowują wieczną aktualność. Niezależnie od tego, kiedy o nich czytamy, widzimy Jezusa przychodzącego z obłokami. Niektórzy obserwowali te obłoki z daleka, my mamy je na wyciągnięcie ręki, przesuwają się nad naszymi głowami, ale tak czy inaczej, dla każdego czytelnika Księgi Objawienia aktualne jest to, że „Jezus przychodzi” – jest w drodze.
Dzisiaj mamy realne podstawy do tego, by wyrażać przekonanie, że Jezus – obecny w sposób niedostrzegalny dla ludzkich zmysłów, ale ujawniany przez symboliczne obłoki – kieruje sprawami świata. Wygląda na to, że spełniły się już częściowo obietnice o Jego powrocie. Ciągle jednak czekamy, by ujrzało Go wszelkie oko, a zwłaszcza żeby Bóg obudził z grobów i postawił przed sądem tych, którzy będą mieli w tym czasie większe kłopoty niż mieszkańcy Sodomy, Gomory czy Niniwy (Mat. 10:15; Mat. 12:41).
Zapisane w Objawieniu zapowiedzi rychłego powrotu Jezusa nie są więc oszustwem dla naiwnych, ale sposobem utrzymywania wierzących w ciągłej gotowości, w stanie ustawicznego „czerwonego alarmu”, który nie tylko daje szansę na znalezienie się u boku Mistrza w czasie Jego przyjścia, ale także w innych okolicznościach pobudza duchową aktywność oraz obniża zainteresowanie sprawami doczesnymi.
Jeśli zawsze było warto wpatrywać się w obłoki znamionujące przybycie Jezusa, to dzisiaj jest to paląca konieczność.
W następnym odcinku: Syn Człowieczy i tajemnica siedmiu gwiazd – czyli słów kilka o aniołach zborów
© | ePatmos.pl