Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim – Mat. 18:4 (Łuk. 14:11).
Cechą, która najpełniej identyfikuje dziecięcą naturę, jest szczerość i łatwość uzewnętrzniania uczuć. Dzieci bez skrępowania gapią się na coś, co je interesuje, zadają żenujące pytania, płaczą, gdy cierpią, krzyczą, gdy są niezadowolone, śmieją się do rozpuku, gdy odczuwają radość. Ekspresja uczuć jest dla dziecka swoistą echosondą środowiska. Nietoperz czy delfin emitują dźwięki, by na podstawie ich odbić budować obraz otoczenia. Uczucia nie odbijają się od ścian, ale są odwzajemniane przez ludzi.
Dziecko prędko się uczy, że gdy się uśmiecha, rodzice są zadowoleni, robią miny, gesty i wydobywają z siebie dziwne dźwięki; gdy płacze, dają mu, czego potrzebuje, gdy krzyczy, robią to, czego się domaga. Takie badanie środowiska wyrażanymi emocjami bardzo intensywnie kształtuje osobowość młodego człowieka. Potem znów uczy się on ograniczać ekspresję uczuć. Dalej je odczuwa, ale wstydzi się je okazać, bo wydają się dziecinne albo boi się ich zranienia. Oczywiście nikt dorosły nie powinien stać przed wystawą i tupać, że chce mieć taki samochód, ale może to uczucie, które się w nim rodzi, nazwać, dać mu dojrzały wyraz. Szczególnie trudno okazywać uczucia rozczarowania, psychicznego bólu, wstydu. Jako dorośli, uważamy to czasem za poniżające.
Jezus zaś mówi, żebyśmy się uniżali jak dzieci – szczerze, ale nie dziecinnie, tylko dojrzale; z ekspresją wyrażali swe myśli i uczucia i w ten sposób nawiązywali relacje, uczyli się otoczenia. Bez tego nie tylko nie będziemy największymi w królestwie, ale może nie znajdziemy się w nim w ogóle (Łuk. 18:17).
Rabbi Jeszua Ha-Nocri – PRZYKAZANIA na każdy dzień roku (fragment),
Daniel Kaleta
refleksja na 8 maja, str. 135
© | ePatmos.pl