W środowy wieczór lider opozycji Benjamin Netanjahu wziął udział w wiecu prawicy w Jerozolimie, wzywając prawicowych ustawodawców w koalicji do „powrotu do domu” w obliczu kryzysu koalicyjnego, który ożywił jego nadzieje na obalenie rządu i powrót do władzy.
Wiec, w którym wzięły udział tysiące prawicowych aktywistów, miał pierwotnie być wyrazem protestu przeciwko szerzącej się przemocy, która ostatnio ogarnęła kraj, a także przeciwko fali śmiertelnych ataków terrorystycznych, jakich nie widziano od lat.
Jednak dramatyczne wydarzenia, które rozegrały się w środę rano, przesunęły punkt ciężkości wydarzenia w stronę polityki wewnętrznej – Netanjahu wezwał premiera Naftalego Bennetta do rezygnacji i wezwał do jedności wśród prawicowych ustawodawców.
Wcześniej w środę Idit Silman, członkini partii Bennetta Yamina, ogłosiła, że odchodzi z koalicji, jako główny powód podając ciągłe „szkodzenie” tożsamości żydowskiej w Izraelu. Jej odejście pozostawiło koalicję bez większości parlamentarnej i postawiło ją w sytuacji bezpośredniego zagrożenia rozpadem.
Przemawiając na prawicowym wiecu, Netanjahu miał problemy z dojściem do głosu, jako że demonstranci skandowali „Bennett, idź do domu”.
„Idź do domu, bo szkodzisz żydowskiej tożsamości tego kraju. Wracaj do domu, bo szkodzisz życiu ludzi. Wracaj do domu, bo zaniedbujesz Judeę i Samarię. Wracajcie do domu, bo jesteście słabi - słabi wobec Iranu, słabi wobec terroru” – powiedział Netanjahu.
Wezwał prawicowych ustawodawców w obecnej koalicji do „odłożenia na bok starych urazów i powrotu do obozu narodowego”, odnosząc się do bloku politycznego kierowanego przez jego partię Likud.
„Dziś wieczorem chcę wam powiedzieć: Nadszedł czas na jedność. Czas wrócić do domu... Nasze drzwi są zawsze otwarte. Są otwarte dla każdego, kto został wybrany głosami prawicy i chce sprowadzić Izrael z powrotem na drogę moralności, na drogę siły, na drogę zwycięstwa” – powiedział.
„Kiedy jesteśmy zjednoczeni, gwarantujemy Izraelowi bezpieczeństwo. Kiedy jesteśmy podzieleni, mamy ten niebezpieczny i nieudany rząd” – dodał.
Odnosząc się do ostatnich ataków terrorystycznych, które miały miejsce na terytorium Izraela i w których w ciągu ostatnich dwóch i pół tygodnia zginęło 11 osób, Netanjahu zasugerował, że winę za wzrost przemocy ponosi „słabość” Bennetta.
„Kiedy terror wyczuwa słabość, podnosi głowę. Kiedy spotyka się z siłą, pozostaje w ukryciu” – powiedział Netanjahu, argumentując, że ostatnia dekada, podczas której był premierem, była najbezpieczniejsza w historii Izraela (choć za jego kadencji doszło do wielu śmiertelnych ataków terrorystycznych i kilku wojen z Hamasem w Strefie Gazy).
„W naszej okolicy nie ma miejsca dla słabych” - powiedział. „Słabi są atakowani, a silnych zostawia się w spokoju. Taka jest zasada” – dodał.
„Dlatego Izrael potrzebuje silnego rządu. Rządu, który będzie walczył z terroryzmem, który powstrzyma Iran, który będzie chronił dziedzictwo Izraela i zapewni byt jego obywatelom.”
B. Netanjahu na wiecu 6 kwietnia (źródło: The Times of Israel)
© | ePatmos.pl