Śmiechu warte

24 grudzień 2021

Powiedz mi coś śmiesznego – proszę koleżankę w kolejny ciemny, smutny dzień.

Ale co? Tak mało jest powodów do śmiechu.

Choroby, pogrzeby, ponure statystyki, wieści o przemocy, konfliktach, na rozwiązanie których nie ma nadziei.

Wieści o biedzie, bezdomnych, których zobaczyć można teraz na bożonarodzeniowych kolacjach. Może choć raz w roku najedzą się do syta, bo jeszcze na wynos przygotowano dla nich porcje bigosu. Jeśli nie weselej, to jakoś cieplej koło serca się robi.

Młoda Rut, Moabitka, po przybyciu do Betlejem, za radą świekry idzie zbierać kłosy na pole Booza. Kiedy ciężko pracuje, pewnie jej nie do śmiechu, chociaż podejrzewam, że obyczaj rozmawiania, żartowania przy pracy istniał od zawsze. Zdarzyło mi się pracować przy tradycyjnych żniwach, czyli robić powrósła i wiązać snopki, a także przy okopywaniu buraków – i pamiętam te żarty, rozmowy, dzięki którym można nie skupiać się na zmęczeniu. A już z całą pewnością żeńcy spod Betlejem ze sobą rozmawiali, kiedy siadali, by coś zjeść. Na małej wsi lubelskiej nawet były siły do wieczornego śpiewania.

A ci zacni mężowie siedzący w bramie, by rozstrzygać różne sprawy, nie śmiali się, nie żartowali? Ciekawe tylko z czego (Rut 4:1). Być może podobnie było z Hiobem, kiedy schodzili się do niego ludzie. „ Jeżelim żartował z nimi, [...] jako ten który smutnych cieszy” (Hiob 29:24,25). Bogaty, otoczony dziećmi, szacunkiem, doświadczył wielu radości. Potem poznajemy go jako cierpiętnika i to jego doświadczenie staje się do dziś przysłowiowe. Ale koniec życia ma znowu bogaty.

Zawsze sympatią darzyłam Samsona, który jawi nam się jako silny, gdy rękami zabija młodego lwa (Sędz. 14:5), zdecydowany, zmyślny, cwany, zabijaka, gdy związuje lisom ogony, wkłada w nie pochodnie i wpuszcza zwierzęta w zboże wroga – Filistynów. I gdyby nie uprzykrzające kobiety, nikt nie odgadłby też jego zagadek (Sędziów 14:17; 16:16). Ale postawiony był po to, by pełnić ważną funkcję (Sędziów 13:2,24).

Lubię dowcipy słowne. Wiele radosnych opowieści zamieścił Michał Rusinek w książce „Pypcie na języku”. Jeśli komuś smutno, szczerze polecam. Przykład: „W Poznaniu był kiedyś zakład krawiecki, nad którym wisiał szyld: «Spodnie. Rok założenia 1912»”. A z grupy dziecięcego słowotwórstwa: „A wiedzą Państwo, kto to są «jakoimy»? To tacy ludzie, którzy odpuszczają naszym winowajcom!”.

Wypowiedzi polityków to też ciągle płynące źródło zabawnych przejęzyczeń: „A poza tym do wysłuchania Chopina trzeba naprawdę żelazowej woli”, albo: „Chcesz słuchać Chopina – idź sobie do Fisharmonii. Tam go chyba jeszcze ciągle grają”.

I jeszcze sytuacyjny: „Zaśpiewajmy pieśń o pierzu”. Chwila konsternacji, a chodziło o tekst: „Pod skrzydła Jego ty skryj się, Bóg w pieczy swej cię ma. On pierzem swym okryje cię i pomoc swą ci da”.

Na koniec chwila pogodnej zadumy.

Iwona Sochacka
Podwieczorek (z tomu „Liśćmi w niebie, korzeniami w ziemi”)

Bury fotel mnie przytula
Miękko, cicho i spokojnie.
Czekasz zawsze na te chwile,
Żeby przyjść i mówić do mnie.

Nim jednak słowo szepną Twoje usta
Wyrazem oczu zadajesz pytania.
Zachęcasz spojrzeniem – chcesz słuchać
Mojego śmiechu, płaczu, rozmyślania.

Dopiero gdy dnia chlebem przełamię się z Tobą
I moje sprawy nie są Ci już obce,
Zaczynasz tłumaczyć: po co i dlaczego.
Co dla mnie za trudne – Ty rozumiesz dobrze.

Bywa, że kilkakroć musisz coś powtarzać,
Zanim ja powiążę przyczynę ze skutkiem.
Nie przynaglasz. Mamy czas – moje życie.
Przyjdź znowu, Jezu, na herbatę jutro.

Oby to „jutro” zdarzyło się „teraz”. Podwieczorek, niekoniecznie świąteczny, to dobra okazja ucieszenia się obecnością Jezusa w życiu. Jeśli jest Przyjaciel, jeśli jest ktoś, kto pokazuje Drogę, kto otwiera drzwi i zaprasza do swojego stołu, to jest powód do radości. Może nie tej hałaśliwej, ale do spokojnego zadowolenia. I takiej radości życzę wszystkim w tym świątecznym czasie kończącym kolejny rok.



© | ePatmos.pl